John Kerry krytykuje rosyjską strategię w sprawie Syrii. Amerykański sekretarz stanu powiedział w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, że Stany Zjednoczone będą kontynuować swoje operacje w Syrii mimo rosyjskich nalotów.

Dodał, że Waszyngton będzie "poważnie zaniepokojony", jeśli okaże się, iż Rosjanie atakują rejony, w których nie ma sił Państwa Islamskiego. Tak twierdzi między innymi syryjska opozycja. Kerry powiedział, że takie ataki podałyby w wątpliwość prawdziwe intencje Rosjan. Dodał, że Stany Zjednoczone będą zadowolone z rosyjskich nalotów tylko wtedy, gdy będą one wymierzone bezpośrednio w terrorystów.

John Kerry wyraził też przekonanie, że Państwo Islamskie nie zostanie pokonane, dopóki u władzy będzie syryjski dyktator Baszar al-Asad. Dodał, że odpowiedź na syryjską wojnę domową nie może zostać znaleziona w sojuszu z al-Asadem, a poprzez działania dyplomatyczne.

Sekretarz stanu zapewnił, że strona amerykańska jest gotowa do rozmów z Rosją o ustaleniu zasad działania sił obydwu krajów w Syrii, jeśli miałoby to zwiększyć militarną presję na Państwo Islamskie.

Według źródeł w syryjskich siłach bezpieczeństwa, rosyjskie samoloty dokonały ataków w prowincjach Hama, Homs i Latakia. Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu poinformował, że bombardowano pozycje, w których znajduje się sprzęt bojowy terrorystów, ich punkty dowodzenia i węzły łączności. Według syryjskich opozycjonistów, rosyjskie naloty były wymierzone w ich pozycje, a w ich trakcie zginęło także ponad 30 cywilów, w tym dzieci.