Rosyjskie media nazywają „wstrzemięźliwą” reakcję Warszawy na słowa rosyjskiego ambasadora. Przypominają, że Siergiej Andriejew został wezwany do polskiego MSZ w związku ze swoimi wypowiedziami dotyczącymi roli Polski w II wojnie światowej.

W wywiadzie dla TVN24 rosyjski dyplomata uznał, że Polska ponosi częściową odpowiedzialność za rozpętanie II wojny światowej i zaprzeczył jakoby ZSRR 17 września 1939r. napadł na nasz kraj. -„To była niefortunna interpretacja” - cytuje słowa Siergieja Andriejewa agencja Ria Novosti. Po opuszczeniu polskiego MSZ rosyjski ambasador stwierdził, że nie miał na myśli tego, iż Polska ponosi cześć odpowiedzialność za początek II wojny światowej”. Wyjaśnił też, że w polskim MSZ nie wręczono mu żadnej noty, a jedynie doszło do wymiany opinii.
Ria Nowosti przypomniała reakcję rzeczniczki rosyjskiej dyplomacji Mariji Zacharowej, która odniosła się do oburzenia jakie w Polsce wywołały słowa Andriejewa. -„Polska musi się zdecydować czy chce pamiętać o przeszłości i iść do przodu, czy uzależniać przyszłość od koniunkturalnego podejścia do historii” -stwierdziła Zacharowa. Dodała ona, że Moskwa i Warszawa powinny pamiętać o wspólnej historii, ale nie może ona być zarzewiem nienawiści, ale przy wzajemnym szacunku powinna pomóc budować dobrosąsiedzkie stosunki.