Polacy w Mariupolu nie widzą bezpośredniego zagrożenia dla siebie - powiedział Ambasador Rzeczpospolitej po spotkaniu z osobami polskiego pochodzenia. Henryk Litwin zaznaczył jednocześnie, że osoby te nie są pewne, czy zagrożenie nie wróci. Mariupol jest położony na wschodniej Ukrainie, kilkanaście kilometrów od terytoriów zajętych przez prorosyjskich separatystów. W tym roku był ostrzeliwany dwa razy.

Henryk Litwin podkreślił, że z relacji osób pochodzenia polskiego nie wynika, aby odczuwały obecnie bezpośrednie zagrożenie. Jak dodał, Polacy obawiają się jednak, że po okresie spokoju znów mogą powtórzyć się ostrzały. Dyplomata zaznaczył, że teraz w Mariupolu sytuacja jest spokojna, działają zakłady pracy, szpitale i szkoły. Jak mówił, nikt z Polaków nie narzekał na brak środków do życia.

W Mariupolu mieszka 200 osób pochodzenia polskiego. Do Polski chciałoby wyjechać kilkadziesiąt z nich - to osoby z kartą Polaka i ich rodziny. Według Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jest to trudne z punktu widzenia prawa międzynarodowego, ponieważ osoby te nie mają polskiego obywatelstwa. W ocenie MSZ, zorganizowanie wyjazdu byłoby podważeniem sprawowania przez Ukrainę kontroli nad jej terenami.

Polski ambasador spotkał się w Mariupolu również z katolickimi duchownymi i gubernatorem obwodu. Jutro spotka się z merem miasta.