O chaosie w polityce rządu mówiła pod Tatrami Beata Szydło. Kandydatka PiS na premiera wskazała m.in na sprzeczne i wciąż zmieniane informacje o tym, ilu uchodźców zdecyduje się przyjąć Polska.

To jest dezinformacja, która źle jest odbierana przez nasze społeczeństwo i pilnie obserwowana przez kraje europejskie - podkreślała podczas wizyty w Zakopanem Beata Szydło. "Pani premier wprowadza chaos w tym przekazie informacyjnym. Myślę, że jej wypowiedzi, kiedy mówiła, ze będzie najpierw 2 tysiące uchodźców, później mówiła o 9 tysiącach, teraz (...) mówi już o 12 tysiącach. I na tym polega problem, bo dzisiaj nie ma spójnego stanowiska rządu" - uważa Szydło. Jednocześnie Szydło zaznaczyła, że polski rząd musi negocjować w sprawie uchodźców, mając jasne i jednoznaczne stanowisko. Według niej na razie nawet premier Kopacz nie wie dokładnie jakie jest jej stanowisko w tej sprawie.

Ponadto Beata Szydło odniosła się też do sytuacji w polskim systemie zdrowia. Kandydatka na premiera Prawa i Sprawiedliwości odwiedziła zakopiański szpital, który jako jeden z niewielu w regionie nie jest zadłużony i dobrze prosperuje finansowo, stopniowo modernizując kolejne oddziały. Jak mówiła, Narodowy Fundusz Zdrowia nie zdaje egzaminu i trzeba zmienić sposób finansowania służby zdrowia.

"Służba zdrowia wymaga leczenia i takich rozwiązań systemowych, które przede wszystkim będą skierowane na to, żeby pacjenci czuli się bezpieczni" - mówiła Szydło.
Beata Szydło odwiedziła zakopiański szpital powiatowy w ramach tzw. białej niedzieli. Była też na kilku oddziałach, m.in kardiologicznym i urazowo - ortopedycznym oraz ginekologiczno-położniczym - tutaj dyrektor placówki Regina Tokarz podkreślała, że akurat na Podhalu liczba urodzeń nie jest niska w porównaniu z innymi regionami kraju.