Świadectwo bezradności PiS-u. Tak do najnowszego spotu partii odniósł się przedstawiony w nim w negatywnym świetle Janusz Lewandowski.

Trwa ładowanie wpisu

W radiowej Jedynce szef Rady Gospodarczej przy premier Kopacz przekonywał, że Prawa i Sprawiedliwości użyło ataku personalnego, bo jego własne pomysły są "odrealnione" i "wypadają blado", a ich wprowadzenie skutkowałoby zrujnowaniem Polski. Lewandowski mówił też o możliwości zmierzenia się z najnowszymi propozycjami gospodarczymi PO. "Jest to jakiś kłopot dla PiS-u, stąd brudna kampania, mamy jej początek" - powiedział. Przekonywał, że bez prywatyzacji nie byłoby obecnie takiego wzrostu PKB. Jak mówił, "jesteśmy jedynym krajem, który dwuipółkrotnie zwiększył swój potencjał gospodarczy".

PiS w zaprezentowanym wczoraj spocie zarzuca Lewandowskiemu, że w latach 90. jako minister przekształceń własnościowych doprowadził do wyprzedaży polskiego mienia i oszukał wielu Polaków. W spocie można usłyszeć, że polityk wprowadził program powszechnej prywatyzacji, który - choć miał z Polaków uczynić właścicieli - zakończył się klęską. PiS wytyka też Lewandowskiemu, że zarabiając ponad 50 tysięcy złotych miesięcznie pozwala sobie na - jak ocenia - "aroganckie" wypowiedzi takie jak ta, że w Polsce nie ma głodnych dzieci.