Mój syn nie ma nic wspólnego z wyłudzeniem pieniędzy z PFRON - twierdzi reprezentujący przed sądem Marcina Dubienieckiego jego ojciec Marek. Dziś sąd odroczył posiedzenie w sprawie zażalenia prokuratury na decyzje o zastosowaniu poręczenia majątkowego wobec podejrzanego o wyłudzenie 13 milionów złotych publicznych pieniędzy.

Mimo, że bliscy podejrzanego wpłacili 600 tysięcy złotych poręczenia majątkowego, znany adwokat na decyzje sądu w sprawie zażaleń będzie nadal czekał za kratami, bo wnioskowała o to prokuratura. „Fakt zatrzymania i nieuchylenia aresztu był bezprawny. Jest to działanie polityczne i nagonka na mojego syna.

Podkreślam, że mojego syna nie łączy nic z PFRON-em. Z tych 13 milionów złotych, ponad 12 milionów poszło na wynagrodzenia dla osób niepełnosprawnych i na ZUS. Zostały skierowane do państwa. Nikt tych pieniędzy nie przywłaszczył” - mówił Marek Dubieniecki.

Mecenas zarzucał również agentom Centralnego Biura Antykorupcyjnego łamanie prawa. „W tej chwili oficerowie CBA odwiedzają inwalidów i ich straszą. Nakłaniają do składania bardzo dziwnych zeznań i grożą. Mamy na to dowody” - mówił ojciec podejrzanego.

Marcin Dubieniecki został zatrzymany ponad dwa tygodnie temu przez CBA w związku z podejrzeniem wyłudzenia 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Jak nieoficjalnie wiadomo, proceder wyłudzania pieniędzy z PFRON miał polegać na zatrudnianiu niewidomych oraz słabowidzących na stanowisku telemarketerów. Osoby miały zarabiać ponad tysiąc złotych, jednak w rzeczywistości otrzymywały około 500 złotych. Pozostałe pieniądze wędrowały na konta trzech podmiotów gospodarczych. CBA zatrzymało czterech współpracowników Dubienieckiego.

Prokuratura zarzuca znanemu adwokatowi i pozostałym podejrzanym między innymi wyłudzenie 13 milionów złotych z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, pranie brudnych pieniędzy oraz udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi im do 10 -ciu lat więzienia.