To tylko kampania a rolnicy nadal czekają na pomoc. Tak kandydatka PiS na premiera Beata Szydło komentuje możliwość wprowadzenia stanu klęski żywiołowej w Polsce.

Zgodnie z Konstytucją, wprowadzenie takiego stanu oznaczałoby, że w czasie jego trwania oraz 90 dni po jego zakończeniu nie można będzie przeprowadzić między innymi referendum ogólnokrajowego oraz wyborów parlamentarnych. Beata Szydło podkreślała na konferencji prasowej w Oświęcimiu, że już wiele miesięcy wcześniej ostrzegano rząd, by zabezpieczał środki na pomoc w nadzwyczajnych sytuacjach. "Dzisiaj po posiedzeniu rządu powinien być pokazany sposób pomocy rolnikom, konkretnie, a nie kolejne opowieści. Natomiast jeżeli [rząd] zajmuje się tylko i wyłącznie kampanią wyborczą to przez kolejne tygodnie będziemy słuchali te rozważania 'wprowadzić stan klęski żywiołowej czy nie', ale to tylko kampania" - przekonywała wiceszefowa PiS.

Beata Szydło powiedziała, że w 2006 roku poszkodowani przez suszę otrzymali pół miliarda złotych. "Dzisiaj rolnicy oczekują przede wszystkim na informację kiedy i jaką pomoc otrzymają" - oceniła kandydatka PiS na premiera. Jej zdaniem, nie można wiele spodziewać się po dzisiejszych decyzjach rządu. "Pani premier wystąpi, wzrusza ramionami, będzie opowiadała znowu o procedurach, będzie wracała do historii, powoływała się na przykłady z lat poprzednich. A pan minister Sawicki powie, że musi pojechać do Brukseli, żeby się zapytać czy może w ogóle rolnikom pomóc. W ten sposób rządzić się nie da" - stwierdziła Beata Szydło.
Według pomiarów Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, krajowy bilans wodny jest ujemny na terenie wszystkich województw w Polsce. Najtrudniejsza sytuacja występuje na Lubelszczyźnie, południowym Mazowszu oraz we wschodniej części województwa łódzkiego. Według ostatnich szacunków, niedobory wody zniszczyły ponad 800 tysięcy hektarów upraw.