W takich sytuacjach zwykło się mawiać: "Miał więcej szczęścia niż rozumu". Mężczyzna z Etiopii spędził całą drogę z Addis Abeby do Sztokholmu, z międzylądowaniem w Rzymie, w... luku bagażowym samolotu.

To, że nie został odkryty ani że nie jego organizm podczas długiego lotu nie uległ wychłodzeniu, może zawdzięczać tylko szczęśliwemu zrządzeniu losu.

Na razie nie wiadomo, czy Etiopczyk będzie starał się o azyl w Szwecji. Od rana jest przesłuchiwany przez policję na sztokholmskim lotnisku Arlanda. Został odkryty kilka minut przed 7:00 rano, podczas rozładowywania luku bagażowego. Badanie lekarskie wykazało, że jest w dobrej formie. Pomogło mu zapewne to, że przebywał w części przeznaczonej dla transportu zwierząt, a więc lepiej ogrzanej.

Samolot należy do Etiopian Airlines.