Już kilka godzin trwa akcja ratowniczo - poszukiwawcza polskiego narciarza w Karakorum. Olek Ostrowski zaginał podczas wycofywania się po nieudanej próbuje ataku szczytowego na ośmiotysięcznik Gaszerbrum II. Do zaginięcia doszło wczoraj między obozem pierwszym, a drugim.

"Wiele wskazuje na to, że "narciarz wpadł do szczeliny"- mówi IAR Bartek Dobroch, dziennikarz, alpinista i przewodnik tatrzański. Taka szczelina jest lodową pułapką. O wszystkim decyduje czas, w którym poszkodowanego uda się odnaleźć.

W akcji ratowniczej i poszukiwawczej bierze udział trzech pakistańskich wspinaczy. "Jej przebiegu nie ułatwia opieszałość pakistańskich służb, które nie chciały wysłać śmigłowca na miejsce" - zaznacza Bartek Dobroch. Najpierw myśli się tam o zwrocie kosztów, a dopiero później o ratowaniu życia.

"Wiele wskazuje na to, że Olek Ostrowski wpadł do szczeliny" - podobnie jak Dobroch, mówi w rozmowie z Polskim Radiem Jerzy Natkański, kierownik kilku polski wypraw himalajskich i prezes Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego imienia Jerzego Kukuczki.

W drodze do bazy pod Gaszerbrumami jest Andrzej Bargiel i Dariusz Załuski, którzy brali udział w narciarskiej wyprawie na Broad Peak. Chcą pomóc wposzukiwaniach Olka Ostrowskiego.

Olek Ostrowski i Piotr Śnigórski próbowali dokonać pierwszego polskiego zjazdu na nartach z ośmiotysięcznika w Karakorum. W piątek podjęli decyzje o przerwaniu ataku szczytowego. Wspinaczkę uniemożliwiały fatalne warunki pogodowe, a przede wszystkim głęboki śnieg. Wycofywali się zjeżdżając na nartach. Olek Ostrowski zaginął na odcinku między obozami drugim, a pierwszym. Piotr Śnigórski dotarł do bazy i zawiadomił o wypadku, dzięki czemu możliwe było rozpoczęcie akcji poszukiwawczej.