Ateny muszą się zgodzić na ścisłą kontrolę. Wierzyciele narzucą im prawo regulujące kwestie fundamentalne: podatki i wiek emerytalny
Do jutrzejszego wieczora grecki parlament ma czas na przyjęcie czterech kluczowych ustaw, co jest warunkiem wstępnym rozpoczęcia negocjacji nad trzecim pakietem pomocowym dla Aten. I bynajmniej nie będzie to formalnością – wprawdzie na zakończonym wczoraj rano szczycie udało się uniknąć najgorszego scenariusza, czyli wyjścia Grecji ze strefy euro, ale ceną dla niej będzie jeszcze większa kontrola ze strony europejskich instytucji, niż była to tej pory.
Cztery ustawy, o które chodzi w pierwszej kolejności, dotyczyć mają: ograniczenia liczby towarów i usług objętych niższą stawką VAT, aby zwiększyć w ten sposób dochody państwa; podniesienia od 2022 r. wieku emerytalnego do 67. roku życia i wycofania od 2019 r. zapomóg dla najbiedniejszych emerytów, co ma być początkiem całościowej reformy systemu emerytalnego; wprowadzenia całkowitej niezależności państwowego urzędu statystycznego ELSTAT od polityków oraz przyjęcia wynegocjowanego porozumienia. Gdy zostaną one przegłosowane w greckim parlamencie, ratyfikacją porozumienia zajmą się pozostałe państwa strefy euro – co powinno nastąpić do końca tygodnia – i dopiero wtedy mogą ruszyć rozmowy o kolejnym bailoucie. Według wstępnych wyliczeń będzie on wynosił 82–86 miliardów euro.
To, że strefa euro jeszcze raz zdecydowała się wyłożyć pieniądze na ratowanie Grecji przed bankructwem, tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać sukcesem Aleksisa Tsiprasa. Jest zupełnie odwrotnie, bo grecki premier musiał przyjąć warunki, które znaczna część jego rodaków już określa jako upokarzające. – Tu nie ma zwycięzców czy pokonanych. Nie uważam, by Grecy zostali upokorzeni ani by pozostałe kraje straciły twarz – oceniał przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Bardziej realistycznie ocenił sytuację premier Malty Joseph Muscat. – Grecki rząd zaakceptował praktycznie wszystko. Zaakceptował wszystkie kluczowe i niezbędne punkty – powiedział. Na dodatek Tsipras przyjął warunki bardziej rygorystyczne niż te z końca ubiegłego miesiąca, które de facto odrzucił, rozpisując referendum.
Te ustawy, które najpewniej głosowane będą w środę, to dopiero początek. Potem Grecja ma przedstawić plan całościowej reformy systemu emerytalnego, zliberalizować prawo pracy, m.in. pozwalając na handel w niedzielę, otwierając część koncesjonowanych zawodów oraz zmieniając przepis na temat zbiorowych układów pracy i strajków. Poza tym wzmocnić sektor finansowy m.in. poprzez zajęcie się sprawą niespłacalnych kredytów i ograniczenie wpływów politycznych. Ograniczyć koszty administracji publicznej i możliwość wpływów politycznych także na tę dziedzinę. I wreszcie sprywatyzować sieci przesyłu energii. Właśnie prywatyzacji dotyczy kolejny punkt, jeden z najbardziej kontrowersyjnych.
Część greckich aktywów zostanie przetransferowana do specjalnego niezależnego funduszu, który je sprywatyzuje. Z uzyskanych w ten sposób 50 mld euro połowa pójdzie na sfinansowanie dokapitalizowania greckich banków, a po jednej czwartej – na zmniejszenie długu oraz na inwestycje. Według pierwszej propozycji fundusz miał mieć zewnętrzny nadzór, stanęło na tym, że będzie on powołany i zarządzany przez Greków, ale pod kontrolą unijnych instytucji, czyli sprowadza się to niemal do tego samego. Co więcej, Europejski Bank Centralny i ministrowie finansów strefy euro będą ściśle monitorowali postępy w wypełnianiu uzgodnionych warunków, a wszystkie kluczowe projekty legislacyjne, zanim trafią pod obrady parlamentu lub do konsultacji społecznych, muszą być przedstawione wierzycielom. Kontrola nad sprawami kraju będzie zatem szła jeszcze dalej, niż było to udziałem znienawidzonej w Grecji trojki, której przedstawiciele co jakiś czas sprawdzali stan realizacji postanowień. Tsipras nie zdołał się też pozbyć jednego z elementów tej trojki – chciał, aby pomoc dla Grecji w całości pochodziła z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, czyli by nie uczestniczył w niej Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Bezskutecznie, podobnie jak nie udało mu się uzyskać nic w sprawie darowania części długu. W tej kwestii stanęło jedynie na tym, że okres jego spłacania może zostać wydłużony.
Poczucie, że Grecja staje się protektoratem pozostałych państw strefy euro, jest silne zarówno wśród dużej części jej mieszkańców, jak i niektórych deputowanych rządzącej Syrizy, którzy mogą zagłosować przeciw swojemu liderowi. Nikos Filis, rzecznik parlamentarnej frakcji Syrizy, oświadczył, że Grecja została poddana waterboardingowi przez pozostałe kraje unii walutowej, i oskarżył Niemcy, że po raz trzeci w ciągu stulecia rozdzierają Europę. Aby uniknąć porażki w parlamencie, która już na pewno otwierałaby drogę do Grexitu, grecki premier może jeszcze przed środą dokonać zdecydowanych ruchów w kraju. – Tsipras będzie musiał zmienić administrację i oczyścić partię z radykałów, jak również polegać na głosach opozycji w przeforsowaniu niezbędnych ustaw – uważają Mujtaba Rahman i Federico Santi, analitycy think tanku Eurasia Group. Możliwym scenariuszem jest też utworzenie rządu jedności narodowej z opozycyjną Nową Demokracją w miejsce najbardziej radykalnego skrzydła Syrizy.