Utworzenie funduszu powierniczego, z którego środki byłyby przekazywane na spłatę zadłużenia Grecji. To jeden z pomysłów, jaki jest dziś omawiany przez szefów państw i rządów eurolandu w Brukseli.

Przywódcy krajów strefy euro omawiają możliwości rozpoczęcia negocjacji z Grecją na temat nowego programu kredytowego. Berlin zaproponował, aby pod zastaw przyszłej pożyczki Grecja przekazała do specjalnego funduszu majątek o wartości 50 miliardów euro, uzyskany z prywatyzacji greckiego mienia.

Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz uważa, że w rozmowach o takim funduszu kluczowe jest to, kto będzie miał nad nim kontrolę. „Myślę, że nie możemy oddać narodowego greckiego mienia w czyjeś ręce. To, by Grecja była wykluczona z tego funduszu, jest nie do pomyślenia” - powiedział Schulz.

Pytany o dodatkowe warunki stawiane Grecji przez pozostałe kraje eurolandu - ponad to, co sama zaproponowała - szef europarlamentu podkreślał, że nie można od Aten zbyt wiele wymagać. Jego zdaniem, w przypadku jakiejkolwiek propozycji należy brać pod uwagę dwie kwestie: możliwości i wolę Grecji wprowadzenia reform, co do których się zobowiąże, oraz dramatyczną sytuację, w jakiej kraj się obecnie znajduje. „Trzeba znaleźć równowagę w tym podejściu: nie wymagać zbyt wiele, a zapewnić, że to, co będzie obiecane, rzeczywiście zostanie zrealizowane w sposób wiążący” - dodał Schulz.

Szef Parlamentu przyznał jednocześnie, że ostatnie zachowania greckiego rządu budzą uzasadnione wątpliwości. Chodzi o to, że Ateny najpierw namawiały do tego, by Grecy odrzucili w referendum propozycje reform przedstawione przez wierzycieli, a potem same zaoferowały podobne.