Choć rozwiązanie problemu tak zwanych dopalaczy zapowiadał jeszcze Donald Tusk, to do tej pory nie udało się tego zrobić. W ostatnich dniach w województwie śląskim do szpitali trafiło ponad 150 osób, które zatruły się tymi specyfikami. Sprawę wyjaśniają policjanci, którzy dokonali już pierwszych zatrzymań.

Tylko od czwartku w województwie śląskim po zastosowaniu dopalaczy hospitalizowane zostały 154 osoby. Jeden z pacjentów walczy o życie, a dwie inne osoby są pod opieką lekarzy. Pozostałe zostały wypisane do domu.

"Większość z tych osób zażyła wcześniej środek o nazwie "Mocarz". To nic innego jak syntetyczny narkotyk produkowany w niewiadomych warunkach, bez żadnych kontroli jakości" - powiedział IAR śląski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Grzegorz Hudzik. Tylko do lipca na Śląsku liczba zatrutych dopalaczami przekroczyła wynik za cały ubiegły rok. "W 2014 roku mieliśmy 602 zgłoszone świadczenia medyczne, a teraz mamy już 630 na półrocze, to ponad 100-procentowy wzrost liczby osób, którym udzielano świadczeń w związku ze stosowaniem takich narkotyków czy dopalaczy" - dodał Grzegorz Hudzik.

Po masowym zatruciu dopalaczami policjanci dotarli już do 5 osób, podejrzewanych o handel zakazanymi substancjami. Trzy osoby zatrzymano w Bytomiu, dwie w Katowicach. Jak poinformował Adam Jachimczak z biura prasowego śląskiej policji, w Katowicach na ulicy Opolskiej w mieszkaniu zatrzymano kobietę i mężczyznę. Znaleziono u nich 140 gramów narkotyku o nazwie "Mocarz". W Bytomiu natomiast udało się zatrzymać dwie kobiety i mężczyznę dzięki informacjom przekazanym przez nastolatków, którzy zażyli dopalacze. Jak przyznali "Mocarza" kupili na ulicy Piekarskiej. Policja wytypowała tam trzy mieszkania i zatrzymała znajdujące się w nich osoby a także zabezpieczyli dopalacze - w większości niebezpieczną substancję o nazwie "Mocarz".

Cała piątka została zatrzymana pod zarzutem narażenia na nniebezpieczeństwo życia wielu osób przez sprzedaż tych narkotyków. Może im grozić nawet 10 lat więzienia.
Przypadki zatrucia dopalaczami odnotowano też w Małopolsce. W środę po zażyciu nieznanej substancji do szpitala w Limanowej trafiły trzy nastolatki z Warszawy, które przebywały w okolicach Mszany Dolnej na kolonii. Natomiast w nocy w Brzesku hospitalizowany został nieprzytomny 16-latek. Razem z grupą znajomych miał pić alkohol i palić środek o nazwie „Cząstka Boga”.

„Na miejscu gdzie grupa nastolatków paliła substancję, zaleźliśmy woreczki właśnie po tym dopalaczu. Teraz skupiamy się na ustaleniu gdzie substancja została kupiona” - powiedziała nadkomisarz Katarzyna Padło z małopolskiej policji. Nastolatek odzyskał już przytomność. Jego życiu nic nie zagraża. 16-latka udało się uratować, tylko dzięki czujności 14-latki, która nie zażywała dopalacza, a gdy chłopak stracił przytomność wezwała pogotowie. Pozostali znajomi 16-latka uciekli z miejsca zdarzenia.

Nadkomisarz Katarzyna Padło w rozmowie z IAR ostrzegała przed dopalaczami. Jak mówiła, eksperymentowanie z tymi specyfikami może być bardzo niebezpieczne. W większości przypadków są one produkowane w warunkach domowych, bez kontroli, w związku z tym nie wiadomo, co tak naprawdę palimy czy zażywamy.

Sprawę badają też instytucje państwowe. Jutro o godzinie 10:00 u wojewody śląskiego odbędzie się zebranie zespołu kryzysowego. Po tym spotkaniu prawdopodobnie poznamy nowe dane dotyczące liczby zatruć a także zatrzymanych za handel dopalaczami.

Także na jutro minister Teresa Piotrowska zwołała naradę w sprawie walki z tymi szkodliwymi substancjami. Oprócz szefowej MSW wezmą w niej udział Komendant Główny i komendanci wojewódzcy policji. Spotkanie poświęcone będzie podsumowaniu dotychczasowej walki z dopalaczami. Uczestnicy będą też rozmawiać o tym, co robić, by skuteczniej radzić sobie z tym problemem w przeszłości.