Już przed wczorajszym posiedzeniem liderów strefy euro było wiadomo, że przed środą nie należy oczekiwać decyzji, co dalej z Grecją i jej długami.
Wczoraj minął kolejny termin na osiągnięcie porozumienia między Grecją a pozostałymi państwami strefy euro. Podczas poprzedzającego wieczorny szczyt przywódców spotkania ministrów finansów grecka delegacja przedstawiła ofertę zbliżoną do tej, którą zaprezentowała przed niedzielnym referendum. Dzisiaj ma ona zostać sformułowana na piśmie. Partnerzy na brak nowych pomysłów z Aten zareagowali irytacją. – Wciąż nie mamy podstaw do negocjacji – mówiła przed rozpoczęciem szczytu, który zakończył się już po zamknięciu tego wydania DGP, kanclerz Angela Merkel.
Aleksis Tsipras chce 30-proc. redukcji wartego 323 mld euro długu i wznowienia pomocy dla mających problemy z płynnością greckich banków, zamkniętych od tygodnia (termin ich otwarcia przesunięto na czwartek). W nocy Grecja miała formalnie wystąpić o pomoc z Europejskiego Mechanizmu Stabilności. Dzisiaj rano ministrowie finansów państw strefy euro mają na tę prośbę odpowiedzieć. „Bez tego wsparcia Greków czeka ogromny kryzys bankowy. Turystyka upadnie, pojawią się niedobory podstawowych dóbr konsumpcyjnych i leków” – pisze grecki ekonomista Ilias Papajoanu.
– Grecja może być bankrutem do końca tego tygodnia. Wtedy pojawi się tylko pytanie, jak szybko rząd jest w stanie wydrukować nowe drachmy i czy bank centralny wpuści je do obiegu jako równoległą walutę – mówił na antenie RMF FM ekonomista Witold Orłowski. Według unijnych źródeł greckiego dziennika „I Katimerini” 16 z 19 państw strefy euro byłoby skłonnych zgodzić się na opuszczenie przez Grecję strefy euro. O pozostanie Aten w strefie euro walczy jeszcze Francja.
Na krótko przed wczorajszym spotkaniem premier Manuel Valls oświadczył, że porzucenie euro i powrót do drachmy byłby zbyt ryzykowny. Paryż jest zainteresowany jak najszybszym wynegocjowaniem porozumienia z Tsiprasem. Od początku sporu Eurogrupy z greckim premierem socjalistyczny prezydent François Hollande pozycjonował się jako mediator. Nie ukrywał również, że jest przeciwnikiem narzucania Atenom rygorystycznego planu cięć wydatków, którego domagał się Berlin.
Oficjalnie Hollande gra z Merkel w jednej drużynie. W praktyce Paryż przewodzi klubowi państw, które są skłonne do ustępstw, Berlin zaś – gospodarkom Północy, które sprzeciwiają się jakimkolwiek zakusom redukowania długu. Stanowisko Francji dość łatwo wyjaśnić. Druga gospodarka w Europie należy do grona państw, które na greckim bankructwie ucierpiałyby najmocniej. Mimo że wraz z Niemcami tworzy duet zarządzający unią walutową, jest w znacznie gorszej sytuacji niż RFN. Jak wynika z danych francuskiego urzędu statystycznego, relacja długu do PKB w 2014 r. wyniosła 95,6 proc. Tym samym Francja wielkimi krokami zbliża się do klubu 100 proc., w którym poza Grecją są już Belgia, Cypr, Irlandia, Portugalia i Włochy. I nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie niekorzystne trendy w gospodarce miały się odwrócić.
Tsipras oficjalnie także nie chce mówić o powrocie do drachmy, choć z jego Syrizy płyną głosy, że w dłuższej perspektywie nie byłoby to złe rozwiązanie. – Gdy tylko Grecja się wzmocni, opuszczenie strefy euro byłoby rozsądnym ruchem – mówił DGP europoseł Stelios Kuloglu. Prezes łotewskiego banku centralnego Ilmars Rimševičs na łamach lokalnego radia powiedział wczoraj, że Grecy w referendum praktycznie głosowali za wyjściem ze strefy euro. W podobnym tonie wypowiadał się jego krajan i wiceszef Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis, mówiąc, że Grexit „nie jest wykluczony, jeśli nie będzie reform”.
Potwierdził to niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble. – Bez programu nie ma możliwości, aby pomóc Grecji w ramach strefy euro – powiedział. Niektórzy jednak wskazywali, że porozumienie z Grecją nie musi być osiągnięte już teraz. – Nie potrzebujemy rozwiązania długoterminowego, ale potrzebujemy zająć się kwestią płynności – stwierdził austriacki minister finansów Hans Jörg Schelling. Wtórował mu jego luksemburski odpowiednik Pierre Gramegna: – Jakaś forma finansowania pomostowego pozwoli za kilka dni otworzyć banki – powiedział.
Rozwiązaniem niewymagającym wyjścia ze strefy euro byłaby chwilowa regulacja należności pod postacią weksli, które można byłoby spieniężyć po uzyskaniu dostępu do euro. Zresztą nawet wprowadzenie drachmy nie wypchnęłoby z obiegu euro, które odgrywałoby w tej sytuacji rolę twardej waluty (trochę jak dolar w PRL). Ostatecznie na przedmieściach Aten znajduje się wytwórnia papierów wartościowych, w której drukowane są euro. Z tym rozwiązaniem są jednak dwa problemy. Po pierwsze, jedynym legalnym emitentem waluty jest EBC, więc taki ruch oznaczałby pójście na wojnę. Po drugie zaś, zakład drukuje tylko banknoty o nominale 10 euro, więc potrzeba by ich było mnóstwo.