Została przyjęta przez Sejm, ale nadal rozpala emocje. Politycy w radiowej Trójce spierali się o ustawę regulującą kwestię in vitro. Strona rządowa przekonywała, że nowe prawo jest dobre, a przedstawiciele opozycji ostro je krytykowali.

Mariusz Błaszczak z PiS nazwał ustawę "lewacką" i nie wykluczył, że jeśli jego partia przejmie władzę na jesieni, to doprowadzi do jej zmiany. "To skrajność, nieposzanowanie życia ludzkiego, mrożenie zarodków" - mówił. Zapowiedział, że "po zdobyciu większości w Sejmie PiS będzie szukał w tej sprawie kompromisu".

Przedstawiciel ludowców Jarosław Kalinowski zwrócił uwagę, że posłowie PiS mogli uczynić ustawę bliższą ich światopoglądowi, głosując nad poprawką PSL, dającą prawo do korzystania z in vitro tylko małżeństwom. Tymczasem 105 parlamentarzystów tej partii wstrzymało się od głosu. Jak mówił Kalinowski, gdyby zagłosowali "za", to poprawka zostałaby przyjęta. Dodał, że posłowie PiS zachowali się zgodnie z zasadą "im gorzej, tym lepiej".

Z kolei Marcin Kierwiński z PO przekonywał, że ustawa wcale nie reprezentuje jednego określonego światopoglądu, ale po prostu jest próbą rozwiązywania realnych problemów Polaków. Jak wskazywał, w naszym kraju takich osób mogą być nawet dwa miliony.

"Ta ustawa jest niegodziwa i absolutnie nie powinna zostać przyjęta" - powiedział natomiast Jarosław Gowin z Polski Razem. Podał przykład, że rządowy projekt definiuje zarodek jako tkankę, a to jest rozwiązanie bardzo skrajne, nawet na tle ustaw obowiązujących w krajach Europy Zachodniej. "W następnej kadencji skoncentrujemy się na sprawach gospodarczych (...) ale przy okazji trzeba będzie naprawić i tę błędną ustawę" - zapowiedział.

W ocenie prezydenckiego doradcy Henryka Wujca to dobrze, że Sejmowi udało się znaleźć takie, jego zdaniem kompromisowe rozwiązanie, bo dzięki temu wiele par będzie w końcu mogło mieć dzieci. Wujec zaznaczył jednak, że można nadal dyskutować nad niektórymi rozwiązaniami, które ustawa wprowadziła.

Jerzy Wenderlich z SLD przyznał, że jest bardzo zadowolony z przyjęcia ustawy, bo "wieloletnie działania edukacyjne jego partii wśród posłów przyniosły skutek". Jak dodał, nie do końca rozumie światopoglądowe spory w sprawie in vitro. "Dla mnie dylemat moralny jest prosty: albo ci dotknięci bezpłodnością mogą spełnić swoje marzenie by być tatą czy mamą, albo nie mogą" - mówił. Dodał, że teraz, dzięki metodzie in vitro wielu Polaków, dotkniętych tą chorobą będzie mogło zostać rodzicami.

Ustawa regulująca kwestię procedury in vitro została przyjęta przez Sejm w tym tygodniu, bez uwzględnienia poprawek złożonych przez opozycję. Zakłada ona między innymi, że z tej metody będą mogły skorzystać małżeństwa, ale też osoby będące w związkach nieformalnych.