To prawdopodobnie największy cyberatak w USA i drugi w ciągu roku atak na OPM - czyli rządową agencję przechowującą dane tych osób. Instytucja o obecnym cyberataku miała się dowiedzieć w kwietniu. Według "Washington Post", hakerzy pochodzili z Chin. Wśród wykradzionych danych były te o zadaniach zleconych pracownikom służb federalnych oraz ich oceny okresowe od pracodawców.
W lipcu ubiegłego roku amerykańskie media poinformowały o podobnym ataku na dane OPM. Wówczas jako źródło również podawano Chiny.