Dzieci w coraz większym stopniu decydują o tym, na co pójdą pieniądze z domowego budżetu . W 2000 r. było w kraju 9,3 mln dzieci w wieku do 17 lat.
O tym, że rodzice na bieżąco zaspokajają wszelkie potrzeby i zachcianki dzieci, mówi też Amelia Rentflejsz-Kuczyk / Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik Gazeta Prawna
To, jak dynamicznie można na dzieciach urosnąć i zarobić, pokazuje przykład firmy odzieżowej Coccodrillo / Dziennik Gazeta Prawna
W 2010 r. 7,2 mln, a w 2013 r. – 6,9 mln. Mimo trendu spadkowego sprzedaż produktów dla dzieci rośnie. Obecnie rynek ten jest wart 9 mld zł. W ciągu ostatnich pięciu lat zwiększył się o 1 mld zł – wynika z danych firmy PMR.
W nadchodzących latach należy oczekiwać jeszcze większego tempa rozwoju, na poziomie przynajmniej 4 proc. rocznie. – Rodzice zarabiają coraz lepiej, w związku z tym coraz więcej pieniędzy przeznaczają na swoje pociechy – komentuje Patrycja Nalepa, analityk handlu detalicznego w PMR. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosi prawie 4 tys. zł. W 2010 r. było to 3,2 tys. zł.
Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha zauważa, że wydatki na dzieci rosną niezależnie od stopnia zamożności. Przy zakupach nie trzymamy się za kieszeń tak jak wówczas, gdy podejmujemy decyzję o wydatku na siebie. – To m.in. jeden z powodów wysokich cen produktów dla dzieci – podkreśla.
Poza tym w przypadku ludzi zamożniejszych coraz większe wydatki na dzieci to też często próba odkupienia winy, czyli m.in. braku czasu dla dzieci. – Ta grupa w największym stopniu uczestniczy w wyścigu szczurów. To przekłada się na dzieci, którym kupujemy popularne gadżety, aby nie odstawały od kolegów. Wśród osób mniej zamożnych takiego wyścigu nie ma, działa tam przede wszystkim ten pierwszy mechanizm. Kochający rodzice, niezależnie od majętności, chcą dla swoich dzieci czegoś lepszego, niż mieli oni sami – dodaje Gwiazdowski.
O tym, że rodzice na bieżąco zaspokajają wszelkie potrzeby i zachcianki dzieci, mówi też Amelia Rentflejsz-Kuczyk, psycholog z warszawskiej poradni Uniwersytet dla Rodziców. – Doświadczenia z okresu PRL powodują, że rodzice często robią to na wyrost, chcąc pociechom zapewnić wszystko, czego brakowało im i ich rodzicom w młodości. Stąd m.in. spory problem z nauczeniem dzieci wartości pieniądza i odpowiedzialnego zarządzania finansami – dodaje.
Jest jeszcze jeden aspekt. Zdaniem Marka Szostaka, dyrektora ds. marketingu w spółce Wójcik Fashion Group specjalizującej się w odzieży dla najmłodszych, Polki decydują się rodzić gdy ich sytuacja finansowa jest unormowana. To też przekłada się na wzrost w wydatkach.
Dodatkowo popyt kreują producenci, którzy prześcigają się w ofercie dla dzieci. Najbardziej jest to widoczne w odzieży i obuwiu. Ten segment generuje już prawie 50 proc. sprzedaży całego rynku produktów dla dzieci.
I ciągle wchodzą na niego nowi gracze. Przykładem może być sieć odzieżowa Mango, która pozazdrościła firmom H&M czy Zarze wysokich obrotów na dziale dziecięcym i w ubiegłym roku zadebiutowała w Polsce na tym rynku.
Wcześniej obuwnicze CCC zdecydowało się wprowadzić skórzane dziecięce buty. – To był strzał w dziesiątkę. Wypełniliśmy niszę w postaci braku niedrogich, lecz dobrej jakości butów. Obuwie dziecięce stanowi 25 proc. naszej sprzedaży, która w 2014 r. wyniosła 32 mln par – podlicza Piotr Nowjalis, wiceprezes CCC.
Taki wynik jest jeszcze przed Gino Rossi, które segment dziecięcy rozwija od 2013 r. Ich sprzedaż ma na razie niewielki udział w przychodach, ale firma wiąże z nimi także inny cel. – Nasza marka jest kojarzona z obuwiem dla dorosłych. Teraz musimy zbudować świadomość dotyczącą możliwości zakupu u nas obuwia dziecięcego. Chcemy wychować lojalnego klienta, który rośnie i dojrzewa razem z naszymi butami i od najmłodszych lat uczony jest wartości, jakie niesie ze sobą prawdziwe rzemiosło szewskie – mówi Wojciech Chochołowicz z Gino Rossi.
To, jak dynamicznie można na dzieciach urosnąć i zarobić, pokazuje przykład firmy odzieżowej Coccodrillo. Przychody właściciela tej marki, spółki CDRL, w 2014 r. w sieci polskich sklepów w 2014 r. wzrosły o 27 proc., do 106,11 mln zł. W tym roku do końca kwietnia były większe o 17 proc. i wyniosły niemal 36 mln zł. W Reserved, sieci należącej do LPP, największej polskiej firmy odzieżowej, udział produktów dziecięcych w sprzedaży stanowi już ok. 16 proc. – Rynek produktów dziecięcych oceniamy jako perspektywiczny, dlatego otwierając nowe salonów, przygotowujemy w nich strefę RE Kids jako integralną część całego salonu – informuje Marta Chlewicka z LPP.
Na drugim miejscu pod względem udziałów w rynku dziecięcym są zabawki (25 proc.), a na trzecim kosmetyki dla dzieci (17 proc.). Żywność to 11 proc.