Przesuniemy akcenty w wydatkach. Państwo, które wyszło z procedury nadmiernego deficytu, nie musi się koncentrować na szukaniu wszędzie dodatkowych oszczędności i dodatkowych dochodów. Ale to nie znaczy, że może wydawać lekką ręką - mówi minister Szczurek.

PAP: Mówił Pan, że zniesienie procedury nadmiernego deficytu - ostatnio zarekomendowane przez KE - pozwoli swobodniej kształtować politykę fiskalną. Jak zamierzacie wykorzystać tę swobodę?

Mateusz Szczurek: Przesuniemy akcenty w wydatkach. Państwo, które wyszło z procedury nadmiernego deficytu, nie musi się koncentrować na szukaniu wszędzie dodatkowych oszczędności i dodatkowych dochodów. Ale to nie znaczy, że może wydawać lekką ręką.

Teraz więcej uwagi poświęcamy przeglądom wydatków w poszczególnych sektorach, przebudowie procesu budżetowego. Chodzi o to, by istniejące dwie klasyfikacje, tj. układ zadaniowy i budżet tradycyjny, zastąpić jedną, nową klasyfikacją zadaniową. W ten sposób budżet stanie się bardziej czytelnym dokumentem, który ułatwi planowanie wydatków, a co równie ważne, będzie przejrzysty dla wszystkich. To praca na najbliższe lata.

PAP: VAT samoistnie wróci do poziomu 22 proc. w 2017 r., a czy myślicie o podniesieniu kwoty wolnej od podatku czy odmrożeniu płac w budżetówce?

M.S.: Wszelkie, nowe propozycje mające wpływ na kształt budżetu będą rozważane przy jego konstruowaniu na 2016 r. Dlatego dzisiaj nie można stwierdzić, czy to właśnie te kwestie Rada Ministrów uzna za najważniejsze. Przecież zdjęcie procedury nadmiernego deficytu nie uwalnia nas od reguły wydatkowej. Będziemy musieli wszystko policzyć i ocenić z jednej strony, na co nas stać, a z drugiej, co jest dla nas korzystne w aktualnym stanie gospodarki.

PAP: Które z tych rozwiązań jest Panu najbliższe?

M.S.: Z pewnością bardzo poważnie rozważany będzie ruch w funduszu płac, czyli potocznie mówiąc odmrożenie płac w budżetówce. Choć trzeba dodać, że płace w ostatnich latach rosły np. w przypadku nauczycieli, nauczycieli akademickich czy służb mundurowych. Taki przypadek - czyli objęcie "odmrożeniem" niektórych branż może też mieć miejsce w 2016 r.

PAP: A co z kwotą wolną od podatku? Opodatkowanie minimum socjalnego nie wydaje się sprawiedliwe. Widzi Pan tu pole manewru?

M.S.: W Polsce podatki w ogóle są niskie, a podatki dochodowe i majątkowe wręcz bardzo niskie. Statystyki za 2013 r. mówią, że 18 proc. podatników PIT nie zapłaciło podatku. Jeśli dodamy do nich tych, którzy podatnikami PIT nie są, np. rolnicy, to okazuje się, że jedna trzecia dorosłych Polaków nie płaci ani grosza podatku dochodowego. Więcej, część podatników zapłaciła w 2014 roku ujemny podatek (czyli otrzymała zwrot z budżetu - PAP), dzięki uldze na dzieci w nowym kształcie. Te ulgi są wysokie: rodzina, w której każdy z małżonków zarabia niemal 3 tys. zł miesięcznie i która ma troje dzieci, nie zapłaci podatku PIT. Uważam więc za wielce niefortunne wskazywanie kwoty wolnej jako osi dyskusji o systemie podatkowym w Polsce.

Na marginesie dodam, że często jestem ostatnio pytany, dlaczego w Polsce kwota wolna jest niższa niż np. w Kambodży czy Zimbabwe. Czy naprawdę chcemy konkurować z Zimbabwe i Kambodżą, jeśli chodzi o jakość państwa? Nie może być systemu podatkowego z krajów trzeciego świata i przy tym niemieckiej jakości dróg czy francuskiej jakości służby zdrowia.

PAP: Czyli nie będzie podniesienia kwoty wolnej?

M.S.: Ja nie jestem zwolennikiem takiej opcji. Często w różnych dyskusjach o systemie podatkowym, padają pomysły obciążenia go funkcjami socjalnymi. Można dyskutować o wyrównywaniu dochodów przez progresywność systemu podatkowego, której - nawiasem mówiąc - w Polsce nie ma. Ale jeśli chcemy poprzez system podatkowy realizować różne cele: socjalne, rozwojowe, ideologiczne, to efektem musi być komplikacja systemu podatkowego, oszustwa związane z niezasadnym wykorzystaniem ulg itd. Warto o tym pamiętać. System podatkowy powinien być prosty.

PAP: Ta teoria nie do końca sprawdza się w praktyce. Przykładem prostego podatku jest CIT, a z ostatnio ujawnionego raportu MFW wynika, że to właśnie ze ściągalnością CIT i VAT mamy największe problemy.

M.S.: Ależ CIT wcale nie jest prosty i akurat on prosty być nie może, a to dlatego właśnie, że życie gospodarcze jest skomplikowane i ma wiele złożonych postaci. Liczba stawek podatku wcale nie jest jedyną miarą jego prostoty.

PAP: Powiedział Pan, że podatki w Polsce są niskie. Jednak jeśli chodzi o VAT, to stawkę podstawową mamy jedną z wyższych w Europie, a to podatek regresywny - bardziej dotyka najuboższych.

M.S.: Wysoki VAT mamy jedynie teoretycznie, bo obok stawki podstawowej 23 proc., mamy też 8 i 5 proc. oraz zwolnienia z podatku, więc efektywna stawka VAT to 10-12 proc. - czyli bardzo niska.

PAP: Ale na kolejnych obniżkach podatków - przeprowadzanych od czasu rządów SLD w latach 2001-2005, a potem rządu PiS - korzystają płatnicy CIT oraz zamożniejsi płatnicy PIT. Dodatkowo mamy tych, którzy w ogóle nie płacą w Polsce podatków poprzez unikanie opodatkowania, wyprowadzanie kapitału zagranicę.

M.S.: Mieliśmy przykład dyskusji nad klauzulą obejścia prawa. Krytyka wobec niej była tak silna, że rząd postanowił sprawę odłożyć na później, czego żałuję, bo jej celem jest to, by firmy, które działają uczciwie, miały zapewnioną zdrową konkurencję.

PAP: Rzeczywiście polski fiskus ma fatalną prasę, ciągle czytamy o tym, że na kogoś "kręci bat" i w przypadku klauzuli też tak było. To zasłużona krytyka?

M.S.: Wbrew temu, co się mówi, mamy system przyjazny podatnikom i przychylne podejście państwa dla obywatela. Jednym z przykładów takiego "podejścia frontem" do podatnika, jest to, że kilka lat temu w Polsce sankcja za wykrycie nieprawidłowości w uiszczaniu VAT wynosiła 30 proc., a dziś w takim przypadku wystarczy zapłacić zaległość.

Spodziewałbym się, że reakcją na mniejszą opresyjność systemu podatkowego będzie wewnętrzna potrzeba podatników do wypełniania obowiązków wobec swojego kraju. Jednak okazało się, że efektem było zwiększenie luki w VAT i znacznie gorsza ściągalność. Na szczęście dzięki operacyjnym działaniom kontroli skarbowej w zeszłym roku ten trend zaczął się odwracać, a luka w VAT znacząco się zmniejszać.

Wniosek z tego taki, że Polacy nie widzą związku pomiędzy podatkami, a jakością państwa. Przed nami ogromny wysiłek i praca edukacyjna, by przebić się z przesłaniem, że jeżeli państwo bierze na siebie coraz więcej obowiązków wobec obywateli, to i obywatele mają obowiązki do rzetelnego wypełnienia również wobec swojej ojczyzny. Po lekturze prasy czy komentarzy w internecie nie dostrzegam tej świadomości.

PAP: Jednak, by ta świadomość obywatelska rosła, trzeba mieć np. dobrą edukację, a do tego potrzebne są pieniądze. Tych nie ma m.in. dlatego, że szereg grup nie wywiązuje się z obowiązków podatkowych i kółko się zamyka.

M.S.: Świadomość tych zagadnień jest wysoka np. w Skandynawii. Gdybym jednak zechciał pomyśleć o rozwiązaniach, które tam funkcjonują w systemie podatkowym, w administracji podatkowej, w zakresie egzekucji, kontroli, monitoringu, byłoby to absolutnie nie do zaakceptowania przez Polaków. Na przykład w Danii, jeśli ktoś zatrudni pomoc domową za gotówkę, to razem z nią solidarnie poniesie odpowiedzialność za niezapłacony przez nią podatek.

Rozmawiali Marcin Musiał i Sonia Sobczyk