Mimo wolnego majowego weekendu kandydaci na prezydenta mieli pełne ręce roboty. Hasłem przewodnim ostatniego dnia majówki była konstytucja - zarówno ta historyczna, z 3 maja, jak i obowiązująca, z 1997 roku.

Bronisław Komorowski mówił na Zamku Królewskim w Warszawie o uchwalonej 224 lata temu Konstytucji 3 Maja, że było to wielkie dzieło, które miało uzdrowić Polskę, a które się nie udało.
Wcześniej goszcząc w radiowej Jedynce prezydent mówił o tym, że można dyskutować o zmianie konstytucji, ale nie powinno odbywać się to w czasie kampanii wyborczej. Komorowski zaznaczył, że sam z dystansem odnosi się do zmian w ustawie zasadniczej. Najpierw trzeba dobrze wypełniać swoje obowiązki w ramach konstytucji, a dopiero potem zastanawiać się czy nie byłoby lepiej coś zmienić - mówił prezydent.
Komorowski zapowiedział też, że przystąpi do debaty ze swoim rywalem, jeśli nie wygra w pierwszej turze wyborów prezydenckich. W takiej sytuacji będzie to - jak się wyraził prezydent - "normalne", ponieważ przystąpienie przez niego do debaty organizowanej przez TVP1 przed pierwszą turą wyborów skończyło by się tym, że pozostałych 10 kandydatów atakowałoby jego.



Andrzej Duda uważa, że Polska konstytucja powinna być gwarantem suwerenności kraju. Podczas spotkania w Zakopanem kandydat PiS opowiedział się za uchwaleniem nowej ustawy zasadniczej. Zwrócił uwagę, że obowiązująca teraz konstytucja z 1997 roku powstała, gdy Polska nie należała jeszcze do NATO, ani Unii Europejskiej. Zdaniem Dudy, polska suwerenność powinna być silniej zabezpieczona przez ustawę zasadniczą.
Kandydat PiS mówił też, że nowa konstytucja powinna zawierać silne gwarancje praw obywatelskich, między innymi jeśli chodzi o organizację referendów. Duda chce też zmiany statusu prawnego prokuratury, tak, by podlegała ona rządowi, ponieważ obecnie jej niezależność jest fikcją - tłumaczył.


Janusz Palikot proponuje zlikwidowanie senatu, powiązanie liczby posłów z frekwencją i wypowiedzenie konkordatu.
Jak przyznaje polityk, likwidacja izby wyższej senatu to stary pomysł proponowany wcześniej przez różne środowiska polityczne, które nie zdecydowały się jednak na jego wprowadzenie. Jego zdaniem jest to okazja, żeby na przykład PO czy PiS opowiedziały się za taką zmianą.


Janusz Palikot chce także ograniczenia liczby posłów i powiązania jej z frekwencją wyborczą. Stuprocentowa frekwencja oznaczałaby, że w sejmowych ławach zasiadłoby 460 posłów. Frekwencja na poziomie 50 procent oznaczałaby wprowadzenie do sejmu tylko 230 posłów. Zdaniem Palikota motywowałoby to polityków do działań na rzecz zwiększenia frekwencji. Wyborcy otrzymaliby jednocześnie narzędzie, dzięki któremu mogliby zamanifestować swoją nieufność do parlamentarzystów.

Janusz Korwin-Mikke chce wraz z nową konstytucją odebrania prawa głosu urzędnikom i wojskowym jako tym, którzy utrzymywani są przez państwo, jednej, siedmioletniej kadencji prezydenta, powołania Rady Stanu oraz Sejmu odpowiadającemu tylko za wysokość podatków. Nowa konstytucja ograniczy też liczbę urzędników i liczbę osób stanowiących prawo - dodawał Janusz Korwin-Mikke.

Z kolei Magdalena Ogórek uważa, że zatrzymanie młodych ludzi w Polsce to najważniejsze zadanie stojące przed przyszłym prezydentem RP. Kandydatka popierana przez SLD mówiła na rzeszowskim rynku, że by to osiągnąć, trzeba pomagać polskim przedsiębiorcom między innymi poprzez zmianę prawa podatkowego.Trzeba także pomagać niezamożnym Polakom poprzez podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 20 tysięcy złotych.

Ogórek przekonywała też, że nowo wybrany prezydent RP powinien zająć się jak najszybciej wprowadzeniem zmian w Konstytucji. Tak aby głowa państwa nie kojarzyła się tylko i wyłącznie z funkcją reprezentacyjną w państwie.