Kontroler z Mirosławca oskarżony w związku z katastrofą wojskowej CASY ostatecznie uniewinniony.

Sąd Najwyższy oddalił kasację prokuratury wojskowej, która zarzucała sądom niższej instancji błędy proceduralne.

Chodziło o przesłuchanie w tej sprawie członków komisji badającej katastrofę - choć od września 2011 r. istnieje zakaz przeprowadzania takich dowodów.

Śledczy zarzucili kontrolerowi niedopełnienie obowiązków służbowych. Chodziło o to, że nie reagował kiedy załoga nie stosowała się do jego poleceń przy podejściu do lądowania.

Został jednak uniewinniony. Zdaniem śledczych przyczyniły się do tego zeznania członków Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Stąd kasacja prokuratury od wyroku uniewinniającego.

Mecenas Czesław Więckowicz ripostował, że dopuszczenie dowodu z przesłuchania świadków - członków komisji - nie naruszało procedury. " A gdyby nawet przyjąć, że naruszało, to nie było to naruszenie rażące, mające wpływ na treść wyroku" - przekonywał.

Jego zdaniem dwaj członkowie komisji złożyli zeznania " najmniej korzystne dla jego klienta. I Sąd Najwyższy tę argumentację przyjął. Kasację oddalił bo uznał, że choć sądy niższej instancji naruszyły prawo lotnicze , kasacja nie wykazała że naruszenie prawa miało wpływ na treść orzeczenia.

Z takiego rozstrzygnięcia satysfakcji nie krył porucznik Adam Boniakowski "Cieszę się iż sprawa się już zakończyła. Od początku liczyłem na taki wyrok" - mówił dziennikarzom po orzeczeniu.

Podkreślił jednocześnie, że przez cały czas pozostawał w służbie ale na innym stanowisku dlatego teraz liczy, że wróci na wieżę.

W katastrofie pod Mirosławcem zginęło 20 osób: czterech członków załogi oraz 16 wysokich rangą oficerów Sił Powietrznych. Po katastrofie stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych za decyzje, które do niej doprowadziły. Najbliżsi ofiar - wdowy, rodzice i dzieci - otrzymali po 250 tysięcy zł za śmierć bliskich.