Obywatel.gov ma być bramą kierującą do wszelakich e-usług. Powinien ruszyć z początkiem lata.
Cztery tysiące stron z rozszerzeniem gov.pl, czyli urzędowych, w założeniu pomocnych dla obywateli – tyle dziś jest serwisów zbudowanych i utrzymywanych za publiczne pieniądze. Tak przynajmniej wynika z szacunków szefowej służby cywilnej. Nie wiadomo jak dużo, być może drugie tyle może być przeróżnych serwisów samorządowych. Mimo tej masy ludzie wciąż niespecjalnie chętnie korzystają z e-administracji. – Często brakuje im wiedzy, gdzie z jakim konkretnie problemem się udać, czy jest jakaś prostsza ścieżka niż wizyta bezpośrednio w urzędzie – tłumaczy Nikodem Bończa-Tomaszewski, dyrektor Centralnego Ośrodka Informatyki.
Rząd ma pomysł, jak do e-administracji przekonać – zbierze całą w jednym miejscu. Na początku tego roku Jacek Cichocki, szef kancelarii premiera, zapowiadał powstanie tajemniczej strony internetowej skupiającej w jednym miejscu usługi administracji i informacje o nich. Prace trwają.
Jak się dowiedzieliśmy, serwis Obywatel.gov ma być wzorowany na brytyjskim systemie Gov.UK. Nad stroną techniczną nowego serwisu pracuje COI, KPRM koordynuje prace, a z każdego resortu ma być wyłoniony specjalny pracownik odpowiedzialny za opracowanie katalogu usług, które mają trafić i być na bieżąco monitorowane, a w razie zmian prawa uaktualniane. Technologiczna podstawa serwisu została sfinansowana z budżetu przeznaczonego na projekt pl.ID, czyli nowy System Rejestrów Państwowych (m.in. PESEL i dowody osobiste). Co do bieżącego finansowania serwisu decyzja jeszcze nie zapadła, KPRM właśnie pracuje nad uchwałą w tej sprawie.
Rząd na początku lata chce uruchomić serwis, na którym będą podstawowe, najczęściej wykorzystywane usługi. Około 50 z nich jest w gestii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – kwestie meldunkowe, rejestracje narodzin, ślubów, zgonów, ale też sprawy związane z pojazdami. – Kolejne 30–40, które także trafią na samym początku do portalu, to zadania wyselekcjonowane z kompetencji innych resortów. Także dotyczą powszechnych usług, takich jak paszporty, prawa jazdy czy zasiłki społeczne. – W miarę rozwoju strony Obywatel.gov będą do tej „bramy” dokładane kolejne usługi – tłumaczy Bończa-Tomaszewski i dodaje, że oczywiście zajmie to co najmniej kilka-kilkanaście miesięcy, bo z przeglądu wykonanego na zlecenie kancelarii wynika, że łącznie do opracowania jest kilkaset różnych zadań pełnionych przez administrację.
– Nie chodzi tylko o ich umieszczenie w systemie, lecz także o taką konstrukcję serwisu, by był naprawdę intuicyjny i by każdy był w stanie z niego wygodnie skorzystać – tłumaczy Marcin Malicki, dyrektor pionu rozwoju produktów i usług w COI. – W tym celu tworzymy odpowiedni mechanizm wyszukiwarki i tak tagujemy treści, żeby nie trzeba się było zastanawiać, w kompetencji jakiego urzędu leżą np. zadania związane ze ślubem. Serwis krok po kroku pokieruje od urzędu stanu cywilnego, przez zmianę dowodu, jeśli nastąpiła zmiana nazwiska, zmianę meldunku, jeżeli jest nowy adres. Co ważne, pokaże od razu urzędy odpowiednie dla danego obywatela, a jeżeli jakąś sprawę można załatwić częściowo lub w całości przez internet, to przekieruje do serwisów, które to umożliwiają – mówi Malicki.
By Obywatel.gov był naprawdę przystępny, COI pracuje wraz z językoznawcami nad jak najłatwiejszą językową formułą, nad tym, by nie używać w serwisie zwrotów typowo urzędowych, prawniczych. – To naprawdę jest inne spojrzenie na zadania państwa. Bo to może nie jest wielki spektakularny projekt. Ale tu nie ma nastawienia, że robimy coś dla urzędników, nie mówimy o kolejnej informatyzacji państwa – tylko o państwie nastawionym na usługi dla ludzi – dodaje Bończa-Tomaszewski.
Rząd chce nas przekonać do korzystania z e-administracji
Cyfryzacja od nowa, czyli małe praktyczne projekty
Od cyfryzacji nie ma już odwrotu. Żyjemy w świecie, gdzie nowoczesne przetwarzanie danych jest siłą napędową rozwoju wielu gospodarek – tak na II edycji konferencji e-Administracja dla Biznesu (EAB 2015) stwierdził Roman Dmowski, wiceszef MAiC.
Arkadiusz Bąk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, zaś stwierdził, że ewidentnie mamy dziś niedosyt, bo kilka ostatnich lat to miał być okres intensywnego rozwoju systemów informatycznych tak w sferze rządowej, jak i samorządowej, ale nie wszystkie z nich działają tak skutecznie, jak zakładano. – Ale ta unijna perspektywa, która się właśnie finalizuje, pomogła zbudować pewien potencjał wiedzy choćby o tym, jak zamawiać e-usługi w ramach prawa zamówień publicznych – mówił i dodał, że to daje szansę na to, by w nowych projektach nie popełniać dawnych błędów.
Jak podkreślał dr inż. Grzegorz Szyszka, dyrektor Instytutu Logistyki i Magazynowania, dziś już widzimy, że niepowodzeniem skończyły się próby budowania ogromnych, drogich, a niespecjalnie praktycznych systemów.
Takich choćby jak ePUAP, czyli platforma do kontaktów obywateli z urzędami. Kosztowała ona do marca 2014 r. wraz z utrzymaniem niemal 95 mln zł. Ale jak stwierdził Sebastian Christow, dyrektor departamentu informatyzacji w MAiC, choć jest to taki potwór z Loch Ness, to jednak jest to dziedzictwo narodowe, którego nie możemy po prostu zamknąć. Trwają więc prace nad nową formułą ePUAP2, która ma zmienić serwis tak, by stał się bardziej intuicyjny i wreszcie chętniej wykorzystywany, a nawet mają w nim być dostępne takie rozwiązani jak mobilny podpis, niczym dziś w Danii czy Austrii.
Dziennik Gazeta Prawna był patronem EAB 2015.