W restauracjach Ole i Lemongrass, w których wcześniej pracowali kelnerzy z afery podsłuchowej, mogły być również montowane podsłuchy – wynika z materiałów śledztwa, do których dotarł "Wprost".

Sprawa jest dość tajemnicza i z akt sprawy nie wynika jednoznacznie, kto i po co instalował podsłuchy. Przesłuchiwany przez CBŚ Konrad L. (przyznał się do nagrywania gości w Pałacyku Sobańskich) w pewnym momencie przypomina sobie, że nagrywano również gości restauracji Ole, w której pracował, zanim trafił do "Sowy i Przyjaciół”.

"Łukasza N poznałem podczas pracy w restauracji Ole w kwietniu 2012 r.(…) Przypomniałem sobie, że pracując w tym lokalu zostałem poinformowany przez właścicieli, że na terenie restauracji zamontowane są kamery i mikrofony. Te urządzenia obejmowały również miejsca dostępne dla gości restauracji. Urządzenia zamontowane były dyskretnie w wentylacji, głośnikach audio i przy oświetleniu LED. Z informacji, które posiadam, te same plany miały dotyczyć restauracji Sowa i Przyjaciele. Te informacje mam również od właścicieli Ole, którzy byli współwłaścicielami restauracji Sowa i Przyjaciele".

W innym momencie śledztwa tajemniczy wątek ujawnia Łukasz N. Mówi, że przesłuchiwał go kontrwywiad i że funkcjonariusze ujawnili mu, że podsłuchy ujawniono także w Lemongrass, w której Łukasz N. pracował wcześniej. Ten zapewnił jednak śledczych, że o podsłuchach nic nie wiedział i nie miał z nimi nic wspólnego.

Czytaj więcej na Wprost.pl