Premier Ewa Kopacz podkreśla, że sprawa prezydenta Gdańska, po zawieszeniu przez niego członkostwa w PO "należy do organów ścigania". Rządzący miastem od 1998 roku Paweł Adamowicz usłyszał sześć zarzutów za popełnienie przestępstw związanych z podaniem nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.

Szefowa rządu mówiła, że możliwości zmiany prezydenta przez samych mieszkańców grodu nad Motławą są mocno ograniczone. Przypomniała, że referendum w sprawie odwołania można ogłosić nie wcześniej niż w 9 miesięcy po wyborach samorządowych.

Ewa Kopacz dodała, że nie chciałaby "być nadzorcą" samorządowych prezydentów. Zastrzegła, że mówi o członku PO i żąda od niego jako szefowa partii, aby zachował się zgodnie z obowiązującymi w tej partii standardami. "I tak się zachował" - podkreśliła Ewa Kopacz przypominając, że Paweł Adamowicz zawiesił swoje członkostwo w Platformie Obywatelskiej.
Prezydent Gdańska mówił dziś na konferencji prasowej, że postawienia mu zarzutów "nie ogranicza możliwości sprawowania" przeze niego urzędu prezydenta miasta. Paweł Adamowicz zapewniał, że w oświadczeniach majątkowych, w związku z którymi usłyszał zarzuty, pomylił się, a później powielał błąd. Pomyłkę nazwał mechaniczną, a gdy sam się w niej zorientował, w kolejnych oświadczeniach podawał informacje zgodne z rzeczywistością.