Opinia
Prof. Marta Jarosz Instytut Studiów Politycznych PAN, autorka książki „Samobójstwa. Dlaczego teraz?” / Dziennik Gazeta Prawna
Od 1951 r. liczba samobójstw w Polsce w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców zwiększyła się o 400 procent. Ten wzrost był systematyczny.
Można wskazać dwa okresy w historii, kiedy liczba samobójstw zmalała. Pierwszy raz miało to miejsce w 1981 r. Wówczas spadek sięgnął 35 proc. Był to czas, w którym ludzie oczekiwali zmian na lepsze, a tym samym nie mieli powodu, by odbierać sobie życie. Drugi, dwucyfrowy spadek został odnotowany w 1989 r., czyli w czasie kolejnych ważnych przemian dla naszego kraju. Były to czasy, w których w największym stopniu liczba samobójstw zmalała w grupie klasy robotniczej – górników, hutników i stoczniowców, a wzrosła wśród decydentów średniego i wyższego szczebla.
Jakie są zmiany w portrecie samobójcy na przestrzeni lat? W czasach PRL samobójstwa na wsi należały do rzadkości. Śmiercią samobójczą umierali częściej mieszkańcy miast. Sytuacja zaczęła się zmieniać wraz z uprzemysłowieniem wsi. Zwłaszcza że po roku 2004 – przystąpieniu Polski do UE, rolnicy zaciągnęli kredyty na modernizację gospodarstw, by stać się konkurencyjnymi na tle reszty Europy. Kredytów tych często nie potrafią spłacać. Trend więc się odwrócił: życie odbierają sobie częściej mieszkańcy wsi i małych miasteczek. Nową przyczyną samobójstw w III RP jest bezrobocie, substrat transformacji. W dużych ośrodkach łatwiej o pracę, nawet dorywczą, która pozwala na utrzymanie. Warto podkreślić, że pod hasłem bezrobocie kryje się nie tylko utrata pracy, ale i lęk przed tym. Zostało to udowodnione badaniami w miastach, w których likwidowany był duży zakład pracy. Mężczyźni popełniali tam samobójstwo dwa razy częściej niż w innych aglomeracjach.
Są jednak i inne ważne czynniki wpływające na decyzje ostateczne. Chodzi tu często o nagłe osamotnienie, wywołane np. śmiercią bliskiej osoby lub rozwodem. Co jest zresztą do dziś jednym z głównych czynników odbierania sobie życia – połowa ludzi robi to w pierwszym roku nagłego osamotnienia.
Jeśli chodzi o płeć, to wśród samobójców przybywa mężczyzn. Jeszcze w latach 90. wskaźnik ten wynosił pięciu do jednej. Obecnie przypada ich sześciu na jedną kobietę (natomiast próby samobójcze pozostają nadal domeną kobiet). Przypisuje się to temu, że kobiety w Polsce z roku na rok są coraz lepiej wykształcone, rzadziej tracą pracę, więcej wymagają od partnerów życiowych. Polska jest określana w świecie jako kraj silnych kobiet i coraz słabszych mężczyzn.
Nie zgodziłabym się ze stwierdzeniem, że alkohol ma znaczący wpływ na statystyki samobójstw. Wynika to z badań przeprowadzonych w wielu krajach w centrach reanimacji. Wynikało z nich, że alkohol z samobójstwem nie ma wyraźnego związku. Można nawet powiedzieć, że w wielu przypadkach alkohol ratuje życie człowieka, który pijąc, oddala od siebie problemy życiowe.
Nie wiemy, dlaczego jednostka (pojedynczy człowiek) popełnia samobójstwo. Wiemy jednak, co śmierć samobójcza mówi o społeczeństwie. Jest ona dla socjologa wskaźnikiem dezintegracji i kondycji społeczeństwa. Jeśli wskaźniki te rosną – to są powody do niepokoju.