Krakowski Squaber przekłada tajemną wiedzę o inwestowaniu na giełdzie na ogólnie dostępną
Przemysław Zając wiedział, że praca w korporacji nie jest dla niego. Zwołał kolegów i założyli własny biznes / Dziennik Gazeta Prawna
Giełda nie miała tajemnic ani dla Gordona Gekko z filmu „Wall Street”, ani bohatera „Wilka z Wall Street” Jordana Belforta. Nie każdy uczestnik parkietu może się jednak pochwalić tak dobrą jej znajomością. Pomijając nawet to, że przeciętemu inwestorowi giełdowemu daleko do cynicznych manipulatorów unieśmiertelnionych w hollywoodzkich obrazach.
Oszczędzić czas inwestorom
Z badań ankietowych przeprowadzonych przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych wynika, że przeciętny polski inwestor giełdowy ma 38 lat, wyższe wykształcenie, a na inwestycje giełdowe przeznacza średnio 30 tys. zł. Najważniejsze jednak jest to, że aktywność na Giełdzie Papierów Wartościowych traktuje jako dodatkowe źródło dochodu.
Z myślą o takich nieprofesjonalnych uczestnikach parkietu krakowska spółka Squaber stworzyła program wspomagający decyzje inwestycyjne. – Nasza aplikacja przeznaczona jest dla osób, które inwestowaniem na giełdzie zajmują się po godzinach regularnej pracy, szukając alternatywy dla nieatrakcyjnych lokat bankowych – wyjaśnia prezes Squabera Przemysław Zając.
Mechanizm działania aplikacji jest bardzo prosty. Po wykupieniu abonamentu użytkownik otrzymuje dostęp do internetowego serwisu. Wybiera tam giełdowe spółki, które go interesują. Squaber będzie następnie monitorować te podmioty i jeśli sytuacja spółki ulegnie zmianie, powiadomi użytkownika alertem wysłanym na komórkę. W tym sensie, jak ocenia Zając, można uznać aplikację za giełdowego strażnika. – Squaber oparty jest na algorytmie, w którym zaimplementowaliśmy kilkanaście różnych strategii analizy technicznej, tj. formacje harmoniczne, formacje świecowe itd. Jeśli w przypadku spółki, którą interesuje się użytkownik, wystąpi kilka zdefiniowanych przez nas czynników jednocześnie, to wtedy system generuje komunikat – tłumaczy prezes krakowskiej spółki. I dodaje, że aplikacja informuje jednocześnie użytkownika o przyczynach. Przy czym nie zostawia go samego z tajemniczymi komunikatami, tylko odsyła do bloga, na którym wytłumaczone są pojęcia z zakresu analizy technicznej.
Techniczne sygnały
Analiza techniczna to – w największych skrócie mówiąc – taki sposób prognozowania przyszłych cen danego instrumentu, który opiera się na jego przeszłych cenach. Jest to jedna z dwóch podstawowych metod, za pomocą której gracze na parkiecie zdobywają wiedzę o notowanych na giełdzie spółkach. Drugą metodą jest analiza fundamentalna, gdzie źródłem wiedzy są przede wszystkim raporty finansowe i komunikaty spółek. Ponieważ inwestorzy dzielą się na fanatyków jednej lub drugiej szkoły, to – jak zapewnia Zając – docelowo Squaber ma również oferować narzędzia oparte na tej drugiej metodzie. – Chcemy, aby aplikacja na podstawie raportów była w stanie wypunktować silne i słabe strony przedsiębiorstwa. Squaber wskaże więc, że chociaż spółka wypracowała na przykład spory zysk, to ma również duże zobowiązania – opowiada prezes.
Aplikacja jest dziełem kwartetu znajomych z Krakowa – wszyscy z rocznika 1988 r. Prezes spółki Przemysław Zając studiował finanse i rachunkowość na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie i jest licencjonowanym maklerem. O wspólnym biznesie rozmawiał początkowo z kolegą ze studiów Piotrem Baronem (też maklerem). Ten do wykluwającego się przedsięwzięcia ściągnął jeszcze Marcina Tuszkiewicza z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, specjalistę od analizy technicznej. Techniczną stroną przedsięwzięcia zajął się absolwent informatyki z Akademii Górniczo-Hutniczej Wojciech Frycz. Jak wspomina Zając, on sam miał świadomość, że praca w korporacji nie będzie dla niego tak ciekawa jak własny biznes. Pomysł był taki, żeby zaoferować użytkownikowi, który chciałby zainwestować na giełdzie, narzędzie pomagające mu w podejmowaniu decyzji. Dlatego kiedy był na V roku, razem z trójką znajomych w marcu 2012 r. uruchomili serwis Investio.pl.
– Byliśmy wtedy totalnie zieloni, jeśli idzie o prowadzenie biznesu. Investio.pl zaprojektowaliśmy z myślą o bardzo różnych inwestorach i w efekcie wyszedł z tego straszny miszmasz. W efekcie powstał portal, gdzie użytkownicy wykorzystywali może jedną dziesiątą z oferowanych funkcjonalności, a funkcje traktowane przez nas jako dodatkowe użytkownicy uznali za najważniejsze w serwisie – wspomina prezes. Pomimo mnóstwa narzędzi wspomagających decyzje inwestycyjne, tj. skaner techniczny czy skaner fundamentalny, największym powodzeniem cieszyły się organizowane przez założycieli webinaria gromadzące regularnie po 300–400 użytkowników. Serwis zarabiał, ale nie pozwalało to w pełni na pokrycie kosztów działalności.
Amerykański sen
Młodzi przedsiębiorcy podjęli decyzję, żeby stworzyć coś prostszego. Do gry włączył się polski fundusz Black Diamond Fund, który łącznie zainwestował w firmę 2,1 mln zł. Investio.pl skupiło się na rynku walutowym, a w styczniu 2014 r. ruszył Squaber, stworzony z myślą o giełdzie. Funkcjonalności serwisu są stale rozszerzane, a teraz firma szykuje się do jego ekspansji na Stany Zjednoczone. Już gotowa jest anglojęzyczna wersja, której użytkownicy będą otrzymywali informacje na temat spółek notowanych na dwóch największych, amerykańskich parkietach giełdowych: New York Stock Exchange i NASDAQ.
Zając nie ukrywa, że firma wiąże z Ameryką wielkie nadzieje. Co prawda konkurencja, jeśli idzie o aplikacje z kategorii finansów osobistych i wspomagania inwestycyjnego, jest tam bardzo duża, niemniej twórcy Squabera liczą na amerykański efekt skali. W końcu – jakkolwiek by patrzeć – giełda ma w sobie jakąś magię. Jak powiedział Warren Buffett, „Wall Street to jedynie miejsce, gdzie przyjeżdża się rolls-royce’em, aby poradzić się kogoś, kto jeździ metrem”.
Za dużo funkcji nie znaczy lepiej. Ludzie gubili się w ich gąszczu