Prezydent Bronisław Komorowski przebywał z oficjalną wizytą w Japonii. Miał zachęcić japońskich przedsiębiorców do inwestowania w Polsce. Prezydent otworzył w Tokio Forum Gospodarcze. Nie obyło się jednak bez wpadek.

Jednym z punktów wizyty było spotkanie z parlamentarzystami. Podczas wizyty w japońskim parlamencie Bronisław Komorowski najpierw wszedł w butach na fotel spikera, a później zwrócił się do generała Stanisława Kozieja: "chodź, szogunie".

- Nie było żadnej wpadki - skomentowała szefowa biura prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek. Twierdzi, że cała sprawa wyglądała trochę inaczej. Zapewnia, że polski prezydent nie wszedł na fotel marszałka, a na mównicę, a przedstawiciel protokołu dyplomatycznego wskazał mu, w którym miejscu mównicy miał stanąć. Zaś słowa o szogunie były po prostu żartem, z którego śmiał się zresztą sam prezydent. - Dzisiaj awansował na szoguna szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Stanisław Koziej, to może i polscy biznesmeni awansują na samurajów biznesu - żartował po spotkaniu z uczestnikami Polsko-Japońskiego Forum Gospodarczego Bronisław Komorowski. Istotnie, na wyjazd do Japonii zabrał ze sobą grupę polskich przedsiębiorców.