Brytyjska polityka imigracyjna minionych lat przyniosła totalne fiasko. Jak ujawniono dziś, przewaga przyjeżdżających nad wyjeżdżającymi z kraju w ciągu roku wzrosła o 1/3 osiągając niemal 298 tysięcy. To niemal dwukrotnie niż w 2012 roku.

Wkrótce po dojściu do władzy premier David Cameron obiecywał solennie: "Imigracja netto spadnie do dziesiątków tysięcy rocznie, zamiast setek tysięcy w minionej dekadzie. Takiej chcę imigracji i ten rząd to zrealizuje."

Wiceminister spraw wewnętrznych James Brokenshire przyznał, że rząd nie dotrzymał obietnicy, ale składał winę na przepisy unijne: "Dlatego premier ma rację, że w swoich planach chce zaostrzyć podejście do swobody podróżowania, i ograniczyć siłę przyciągania systemu opieki socjalnej."

Rzeczniczka opozycyjnych Labourzystów, Yvette Cooper wyjaśniała jednak dziennikowi "The Guardian": "Problem z podejściem rządu jest taki, że traktuje całość imigracji w ten sam sposób. My wiemy, że trzeba mieć właściwe, selektywne podejście."

Trudno jednak przypuszczać, aby ujawnienie tych danych o imigracji pomogło akurat Partii Pracy w wyborach za dwa i pół miesiąca. Brytyjscy komentatorzy nie mają wątpliwości, że na ujawnieniu fiaska rządu najbardziej skorzysta antyunijna i antyimigracyjna partia UKIP.