Dziś nie będzie rozstrzygnięcia w sprawie ewentualnej ekstradycji Romana Polańskiego do Stanów Zjednoczonych. Krakowski sąd na niejawnym posiedzeniu zapoznaje się z amerykańskim wnioskiem o wydanie reżysera, słucha też jego wyjaśnień w sprawie oskarżenia o gwałt na nieletniej sprzed 40 lat, za który jest ścigany.

Konieczna będzie weryfikacja zeznań Polańskiego, to wyklucza szybkie rozstrzygnięcie sprawy - powiedziała rzeczniczka Sądu Okręgowego w Krakowie Barbara Górszczyk. Przypuszcza ona, że sąd zwróci się o dokumenty do państwa wzywającego, czyli Stanów Zjednoczonych.

Mogą też być wnioski o przesłuchania świadków.

Nawet jeżeli krakowski sąd uzna, że Polska powinna wydać Polańskiego do Stanów Zjednoczonych, to ostateczne zdanie w tej sprawie i tak będzie należało do ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka.

Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego, ekstradycja Romana Polańskiego jest raczej mało prawdopodobna. Były minister podkreśla, że wiele argumentów przemawia za tym, aby nie wydawać reżysera Stanom Zjednoczonym. "Ofiara nie chce, by postępowanie było prowadzone w USA i wybaczyła sprawcy" - mówi IAR profesor Ćwiąkalski. "Roman Polański jest w podeszłym wieku, ma obywatelstwo polskie i francuskie, a nie amerykańskie. W świetle polskiego prawa, przestępstwo się już przedawniło" - dodaje były minister.

W 1977 roku Roman Polański został oskarżony o gwałt na 13-letniej dziewczynce. W ramach umowy pozaprocesowej reżyser przyznał się do jednego z zarzutów. W ramach ugody spędził 42 dni na obserwacji psychiatrycznej. Gdy jednak dowiedział się, że sędzia chce wycofać się z porozumienia, co może oznaczać dla niego więzienie, wyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Francji. Od tego czasu władze USA traktują go jako uciekiniera przed wymiarem sprawiedliwości.