Niecałe 3 miesiące przed wyborami powszechnymi w Wielkiej Brytanii, premier David Cameron powiedział, że kraj zasłużył na podwyżkę. W wystąpieniu na konferencji Brytyjskiej Izby Handlowej w Londynie, starał się zbić podwójny kapitał wyborczy na sukcesach, jakie odnosi ostatnio brytyjska gospodarka.

Z jednej strony premier Cameron przekonywał brytyjski biznes, że tylko jego rząd gwarantuje kontynuację wzrostu po okresie recesji. Ale z drugiej, chciał przekonać resztę społeczeństwa, że po latach wyrzeczeń sukces gospodarki da się przełożyć na wzrost poziomu dochodów.

"Teraz, kiedy nasz długoterminowy plan gospodarczy rzeczywiście zadziałał, musimy wspólnie sprawić, żeby zadziałał dla wszystkich. Żeby każdy odniósł korzyść. Mówiąc po prostu - czas dać Wielkiej Brytanii podwyżkę." - apelował premier do przedsiębiorców.

Konserwatyści są powszechnie postrzegani jako partia wielkiego biznesu i premier mówił, że sukces gospodarczy nie może być widoczny tylko w przyroście PKB i w bilansach przedsiębiorstw. "Jestem pewien, że coraz więcej firm będzie przekładać tę dobrą nowinę gospodarczą na wzrost pensji. To dobre dla waszych pracowników i dobre dla was, bo będziecie mieć bardziej zadowolone i wydajne załogi, a także dla każdego, kto broni biznesu" - stwierdził brytyjski premier, reagując na odradzający się w opozycyjnej Partii Pracy ideologiczny sprzeciw wobec kapitalizmu.