Zdaniem "Wprost" Bieńkowska jest sfrustrowana i skłócona z własnymi urzędnikami. Ma żal, że właściwie nikt jej nie przygotował na to, jak to realnie wygląda.
Zdaniem tygodnika, Bieńkowska miała w Polsce opinię apodyktycznej i humorzastej szefowej. Na jej wezwanie trzeba było stawić się w ministerstwie bez względu na to, na którą godzinę umówiła spotkanie.
Tymczasem unijna administracja tak nie funkcjonuje. Zasady, które próbowała wprowadzić w Brukseli, doprowadziły do konfliktu z urzędnikami, związkami zawodowymi i szefem KE.
- Bieńkowska zawsze większość zdań zaczyna od "ja". Tu się zaczyna od "my". Jest jednym z komisarzy a nie główną gwiazdą - mówi w rozmowie z "Wprost" jeden z wysokich komisarzy europejskich.