Coraz więcej przypadków odry w USA. Wirus zaczął się rozprzestrzeniać miesiąc temu w kalifornijskim Disneylandzie. Do tej pory zanotowano 80 zachorowań, ale wciąż pojawiają się nowe. Służby epidemiologiczne nie radzą sobie z zahamowaniem choroby.

Odra, uważana w USA od dekady za wyeliminowaną, wraca, roznoszona przez osoby, który nigdy nie były szczepione. Przyczyną tego stanu rzeczy jest ruch antyszczepionkowy, popularny od lat dziewięćdziesiątych. Wtedy to ukazały się badania Andrew Wakefielda, mające udowodnić związek między szczepionkami a autyzmem. Teoria dr Wakefielda została obalona, on sam pozbawiony prawa wykonywania zawodu, ale część Amerykanów wciąż uważa, że szczepienia są niebezpieczne.

Jak mówi dr Jeffrey Tice, internista i wykładowca Uniwersytetu Kalifornijskiego kiedy większość populacji jest zaszczepiona wytwarza się tak zwana odporność stadna. Kiedy jednak część ludzi egoistycznie wykorzystuje odporność zbiorową wówczas naraża całą grupę.

Nie ma lekarstwa na odrę. Szczepionka jest jedynym skutecznym środkiem, zapobiegającym chorobie. Co roku na odrę umiera na całym świecie średnio 145 tysięcy ludzi, przed wynalezieniem szczepionki zgonów było ponad dwa i pół miliona.