Z 2,4 mln zł, jakie szkoły i przedszkola zebrały w ramach akcji Góra grosza, do domów dziecka trafiło tylko 1,2 mln. Aż 900 tys. zł poszło na organizację. Koszty akcji charytatywnych można zredukować dzięki pomocy sponsorów i wolontariuszy. Towarzystwo Nasz Dom, które zbiera pieniądze w szkołach, tego nie umie
Koszty szkolnej akcji Góra grosza / Dziennik Gazeta Prawna

Oficjalny cel akcji jest szczytny: 42 tys. placówek oświatowych zbiera monety (głównie 1-, 2- i 5-groszówki), aby pomagać domom dziecka. Miedziaki wrzucają wszyscy: uczniowie, rodzice, nauczyciele. I tak co roku od kilkunastu lat. W ubiegły piątek zakończyła się XV edycja akcji. Ile podczas niej zebrano, jeszcze nie wiadomo. Ale można być pewnym, że do potrzebujących cała ta kwota nie trafi.

W 2013 r. Góra grosza przyniosła prawie 2,4 mln zł, ale domy dziecka otrzymały tylko 1,2 mln. Za to aż 900 tys. pochłonęły koszty całego przedsięwzięcia. Kwotą tą podzieliły się między sobą firmy zatrudnione przez organizatora, czyli Towarzystwo Nasz Dom. Opłacić trzeba było m.in. liczenie i ochronę monet, kurierów, Pocztę Polską, drukarnie. Same „wydatki administracyjne” wyniosły 215 tys. zł.

Zaskakujące jest również to, jak szybko rosną koszty prowadzenia zbiórki. W pierwszej edycji darczyńcy ofiarowali 1,3 mln zł, a wydatki zamknęły się kwotą zaledwie 70 tys. zł. W zeszłym roku ofiarowano o blisko 80 proc. więcej, podczas gdy koszty urosły aż o 1200 proc.!

Placówki oświatowe uczestniczące w akcji nie kryją wzburzenia. – To bulwersujące – uważa Anna Kozińska z Przedszkola nr 269 w Warszawie. I stawia kolejne niewygodne pytanie: „Dlaczego fundacja zapłaciła za przeliczenie monet 240 tys. zł? Przecież szkoły, przystępując do akcji, są zobowiązane ustalić ich wartość, podzielić je na nominały i sporządzić protokół”.

Z kolei Ewa Józefowicz, dyrektor Zespołu Szkół nr 21 w Gorzowie Wielkopolskim, deklaruje wprost: „Nie zamierzam więcej angażować uczniów i nauczycieli do tego, aby kilka firm mogło zarobić”.

DGP zainteresował sprawą Ministerstwo Edukacji Narodowej sprawujące honorowy patronat nad Górą grosza. – Zwróciliśmy się do organizatorów z prośbą o natychmiastowe wyjaśnienia. W zależności od tego, co w nich będzie, rozważamy odebranie patronatu – zapowiada Joanna Dębek, rzecznik prasowy resortu. A co na to wszystko sama fundacja? – Trudno jest pozyskać sponsorów. Staramy się szukać tańszych rozwiązań, ale nie jest to łatwe – tłumaczy Elżbieta Prządka, koordynator akcji.

Kosztowna akcja Góra grosza, gdzie prawie połowa zebranych pieniędzy pokryła koszty całego przedsięwzięcia, nie jest jedyną przeprowadzaną w szkołach i przedszkolach. W szczytnych celach zbierane są też zakrętki od butelek czy baterie. Inne fundacje starają się jednak pozyskiwać sponsorów, którzy np. za umieszczenie logo na plakatach rezygnują z opłat za transport lub inne usługi związane z organizacją zbiórki.
– Akcja zbierania nakrętek jest bezkosztowa, a zarząd i wszyscy pracownicy naszej fundacji nie pobierają opłat. Firmy recyklingowe na własny koszt przyjeżdżają do 60 koordynatorów w całej Polsce i zabierają zakrętki. A zebrane pieniądze w 100 procentach trafiają na sprzęt rehabilitacyjny dla dzieci – zapewnia Michał Żukrowski, koordynator programu z Fundacji bez Tajemnic.
Dodaje, że ta organizacja na swoje funkcjonowanie wydała w 2013 r. zaledwie 7 tys. zł. Tymczasem same koszty administracyjne w fundacji Towarzystwo Nasz Dom przy prowadzeniu akcji Góra grosza pochłonęły ponad 215 tys. zł z zebranych pieniędzy.
– Jest to związane z wizytacją w domach dziecka, które otrzymały od nas środki – wyjaśnia Elżbieta Prządka, koordynator akcji Góra grosza.
Z reguły fundacje minimalizują koszty, by móc jak największą część zebranych pieniędzy przekazać potrzebującym.
– Staramy się, by na naszej akcji nie zarabiali pośrednicy, np. firmy kurierskie czy banki. W zamian pozwalamy im umieszczać logotyp np. na plakatach, pokazujemy je w czasie transmisji w TV itd. Nie płacimy też bankowi, który pomaga policzyć zebrane pieniądze, a jest głównym sponsorem WOŚP – wylicza Krzysztof Dobies, rzecznik prasowy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Dodaje, że z ponad 52 mln zł, które zebrano w ramach 22. finału, zaledwie 2 mln zł za zgodą Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wydano na cele związane z przeprowadzeniem akcji. Podkreśla też, że z regulaminu działania sztabów wynika wprost zakaz pokrywania kosztu lokalnych akcji z zebranych środków oraz generowania niepotrzebnych wydatków.
Usługi bankowe
Towarzystwo Nasz Dom ma problemy ze znalezieniem sponsorów. Elżbieta Prządka tłumaczy się, że co roku rozsyłane są oferty do różnych banków i firm kurierskich. Wskazuje, że o pomoc prosiła w ubiegłym roku m.in. w BPH. Ten, zapytany przez DGP o przyczyny odmowy, zasłonił się tajemnicą bankową.
– Organizatorzy akcji Góra groszy nie zwracali się do nas o pomoc – mówi z kolei Katarzyna Karpiuk, rzecznik prasowy Grupy Bank Pekao. Podkreśla przy tym, że jej placówka chętnie wspiera długoletnie i cykliczne akcje.
Z kolei Narodowy Bank Polski przyznaje, że był pytany o współpracę dwa lata temu. – Byliśmy wówczas zajęci przygotowaniami logistycznymi do wprowadzenia banknotów ze zmodernizowanymi zabezpieczeniami, co było czaso- i pracochłonne. Szukaliśmy też sposobów obniżenia kosztów emisji monet 1, 2, 5 groszy m.in. przez zmianę stopu – wyjaśnia Przemysław Kuk, rzecznik prasowy NBP.
Zaznacza, że w tym roku fundacja nie zwracała się do NBP z taką prośbą. – Mamy tylko 16 oddziałów okręgowych i możemy przeanalizować, w jakim stopniu i na jakich zasadach moglibyśmy się do tej szczytnej akcji przyłączyć. Zależy nam na tym, aby monety także o tych najniższych nominałach były w obrocie, a nie wypadały z niego, trafiając do szuflad, słoików czy skarbonek – dodaje Przemysław Kuk.
W akcji Góra grosza zebrane monety przyjmuje bank City Handlowy, który nie finansuje jednak zbiórki. – Nie pobieramy opłat za prowadzenie konta – zapewnia Dorota Szostek-Rustecka, rzecznik prasowy banku City Handlowy, podkreślając, że jej firma zgodnie z polityką działającej przy niej fundacji wspiera wiele akcji charytatywnych. – Pieniądze liczą natomiast dla nas podwykonawcy, którzy pobierają za to opłaty – przyznaje.
– W akcji Góra grosza spółka Impel Cash Solutions Sp. z o.o. uczestniczy od dwóch lat – potwierdza Katarzyna Marszałek, dyrektor biura komunikacji Grupy Impel. – Jednak robimy to nie na rzecz Towarzystwa Nasz Dom, tylko jako firma wykonująca usługę dla naszego klienta. Do współpracy zostaliśmy zaangażowani przez bank City Handlowy w Warszawie, z którym mamy podpisaną umowę na usługę przeliczenia, sortowania i pakowania zebranych pieniędzy. Zgodnie z zapisem w kontrakcie wykonujemy ją komercyjnie na rzecz banku – wyjaśnia.
Jak naprawić system
Obecnie przepisy nie ograniczają w żaden sposób kosztów prowadzenia akcji charytatywnych. Fundacje czy stowarzyszenia mogą jedynie wprowadzić takie limity w swoich statutach.
– Żeby wykluczyć nierzetelne fundacje, dobrze byłoby wprowadzić w przepisach powszechnie obowiązujących wymóg, aby koszt organizacji akcji nie przekraczał np. 20 proc. Przy braku takich regulacji bardzo ważne jest dokładne informowanie darczyńców o tym, w jaki sposób i w jakim zakresie efekty zbiórki będą wykorzystywane do pokrycia kosztów – uważa Krzysztof Dobies.
– Fundacja powinna się skupić bardziej na szukaniu sponsorów i wolontariuszy. Przecież w szkole czy przedszkolu z pewnością znajdzie się rodzic, który mógłby na własny koszt dostarczyć do oddziału NBP groszówki – podpowiada Michał Żukrowski.