Jedność chrześcijaństwa i potępienie terroryzmu. Papież zakończył wizytę w Turcji i wieczorem wrócił do Rzymu. Franciszek był pierwszym oficjalnym gościem nowo wybudowanego pałacu prezydenckiego w Ankarze. W muzułmańskiej Turcji biskup Rzymu zdecydowanie potępił muzułmańskie mordy w Syrii i Iraku i zmuszenie milionów osób do opuszczenia swoich domów. W krytyce Państwa Islamskiego wtórował mu prezydent Erdogan, który podkreślał, że ubodzy muzułmanie, traktowani niesprawiedliwie w swoich krajach, są podatni na propagandę terrorystów w Syrii i Iraku czy w Nigerii.

Bardziej stanowczo o muzułmańskich okrucieństwach wobec chrześcijan mówił patriarcha Konstantynopola Bartłomiej, z którym papież spotkał się w kościele świętego Jerzego w Stambule. Honorowy zwierzchnik prawosławia mówił, że "współcześni prześladowcy chrześcijaństwa nie pytają, do jakiego Kościoła należą ofiary". Według Bartłomieja, "jedność, dla której jeszcze wiele musimy zrobić, już się dokonuje, niestety za sprawą męczeństwa".

Po liturgii z balkonu siedziby Patriarchatu Franciszek i Bartłomiej udzielili błogosławieństwa: papież po łacinie, a patriarcha po grecku. Ucałowali się, co zebrani na dziedzińcu Patriarchatu nagrodzili oklaskami, i trzymając za ręce, weszli do budynku. Tam w Sali Tronowej podpisali wspólną deklarację w sprawie dalszych wysiłków na rzecz jedności chrześcijaństwa, po raz kolejny odnieśli się do cierpienia chrześcijan na Bliskim Wschodzie. "Tak, jak krew męczenników była nasieniem mocy i owocności Kościoła, tak też dzielenie codziennego cierpienia może być skutecznym narzędziem jedności" - stwierdzili hierarchowie.

Biskup Rzymu i Patriarcha Konstantynopola nie zapomnieli o Ukrainie. Wezwali strony konfliktu do poszukiwania drogi dialogu i poszanowania prawa międzynarodowego, aby położyć kres konfliktowi i pozwolić wszystkim Ukraińcom żyć w zgodzie.