Ameryka nie jest do końca rozliczona ze swoim rasizmem - w taki sposób amerykanista prof. Bohdan Szklarski z Uniwersytetu Warszawskiego ocenia zamieszki w Ferguson. Wybuchły on po decyzji ławy przysięgłych, która nie postawiła w stan oskarżenia białego policjanta odpowiedzialnego za śmierć czarnoskórego nastolatka.

Zdaniem wykładowcy, rasa jest najbardziej drażliwym problemem w Ameryce. Mimo zniesienia w USA w 1863 roku niewolnictwa i wprowadzenie szeregu uregulowań, które miały zrównać szanse białych i czarnych to się nie stało.

Jak mówi prof. Bohdan Szklarski takie sytuacje jak w Ferguson, mogą się pojawić w bardzo wielu innych społecznościach, które dzisiaj wydają się żyć w zgodzie ze sobą. Wykładowca przywołuje wypadek, kiedy kierowca - Żyd przejechał Włocha na amerykańskiej autostradzie. Wywołało to zamieszki pomiędzy żydowską a włoską społecznością Stanów Zjednoczonych. Jak tłumaczy Bohdan Szklarski, przyczyną niepokoju w społeczeństwie staje się podrażniona tożsamość.

Zdaniem profesora takie podrażnienie tożsamości jest także w Ferguson. Fakt, że w na 12 osób w ławie przysięgłych decydujących o losach policjanta 9 jest białych oraz to, że nad bezpieczeństwem afroamerykańskiej społeczności czuwają biali policjanci przyczynia się do wzrostu poczucia niesprawiedliwości. Jednak Bohdan Szklarski przewiduje, że zamieszki w Ferguson wygasną za kilka dni.

Władze podejmą decyzję większego zróżnicowania etnicznego policji, policja podejmie uchwały dotyczące dodatkowych szkoleń dla funkcjonariuszy, potem zostaną podjęte rozmowy policji z obywatelami - przypuszcza wykładowca. Jak dodaje to podręcznikowe działania, żeby nie dopuścić do powtórzenia się takich sytuacji, a mimo to podobne incydenty się zdarzają.

Profesor dodaje jednak, że przekonanie o niesprawiedliwości społecznej i o nierównym traktowaniu czarnych Amerykanów przez policję jest popularne w Stanach Zjednoczonych i nie da się temu szybko zaradzić.

Czarnoskóry nastolatek Michael Brown został zastrzelony 9 sierpnia przez białego policjanta Darena Wilsona. Ława przysięgłych uznała, że nie ma podstaw do postawienia policjantowi żadnych zarzutów, nawet nieumyślnego spowodowania śmierci.