Awantura na pokładzie samolotu, zmiana środka transportu - to nie koniec zamieszania wokół służbowej podróży posłów PiS do Madrytu. Także obecność polityków na konferencji, na którą polecieli pozostawia wiele do życzenia - wynika z listu sekretarza generalnego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, do którego dotarła Informacyjna Agencja Radiowa.

Wojciech Sawicki napisał do szefa polskiej delegacji Andrzeja Halickiego, że Mariusz Antoni Kamiński pojawił się na spotkaniu w Madrycie tylko rano. Z kolei Adam Hofman i Adam Rogacki podpisali listę obecności późnym popołudniem. Odrzucili też propozycję obsługi, która chciała wręczyć im kopie dokumentów dotyczących debaty i opuścili budynek spotkania bez wejścia na salę spotkań. Wojciech Sawicki pisze także o dwóch innych spotkaniach w Izmirze i w Paryżu w 2013 roku, które ci trzej politycy także opuścili szybko, bez brania w nich czynnego udziału.

Według mediów posłowie do Madrytu mieli jechać prywatnymi autami, polecieli tanimi liniami. Adam Hofman, Adam Rogacki i Mariusz Antoni Kamiński dostali na służbową podróż kilkanaście tysięcy złotych zaliczki z sejmowej kasy. Jednak parlamentarzyści polecieli znacznie tańszym samolotem.

Sprawa stała się głośna, po tym jak media opisały awanturę na pokładzie samolotu, którym lecieli posłowie. Współpasażerowie za pośrednictwem mediów relacjonowali sprzeczkę żon polityków z obsługą samolotu, która zwróciła uwagę, że na pokładzie nie można spożywać własnego alkoholu.

Trzej posłowie PiS zostali zawieszeni w prawach członków partii do czasu wyjaśnienia sprawy.

W odpowiedzi wszystkim broniącym Częstochowy. “@KBiedrzycka: Via .@MikolajWojcik pic.twitter.com/3BwVOCnTWE

— Roman Osica (@RomanOsica) listopad 7, 2014