Jeszcze dziś do krakowskiego sądu trafi wniosek o areszt dla Aleksandra G. Były senator i biznesmen usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa dziennikarza śledczego Jarosława Ziętary. Grozi mu od 8 lat więzienia do dożywocia.

Były senator nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Gdy z Poznania, gdzie przedstawiono mu zarzuty, zostanie przewieziony do Krakowa, prokuratorzy sporządzą wniosek o tymczasowe aresztowanie. Śledczy chcą, by trafił za kratki na trzy miesiące, na to jednak musi wyrazić zgodę sąd. Rozprawa powinna odbyć się w ciągu doby.

Śledczy z krakowskiej prokuratury oświadczyli wczoraj, że motywem zabójstwa Jarosława Ziętary była jego działalność dziennikarska.

W 1998 roku poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany. Rok później śledztwo umorzono, bo nie udało się odnaleźć ciała. Trzy lata temu śledztwo zostało podjęte na nowo przez krakowską prokuraturę.

Zatrzymanie Aleksandra G. nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem - mówi Krzysztof Kaźmierczak, dziennikarz i członek Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Ziętara nigdy nie opublikował nic na temat Aleksandra G., ale - jak mówi Kaźmierczak, który pracował z nim w jednej redakcji - pracował nad jakimś materiałem. Zbierał w związku z tym informacje o działalności ludzi świata biznesu, między innymi Aleksandra G., dlatego ten wątek zaczęli badać śledczy. Krzysztof Kaźmierczak dodał, że dotarł do prokuratora prowadzącego, który powiedział, iż materiał dowodowy jest bogaty, opiera się między innymi na zeznaniach świadków.

Dziś Aleksander G. ma zostać przewieziony do Krakowa, ponieważ śledztwo w jego sprawie prowadzi tamtejsza prokuratura. Sąd zdecyduje również o tymczasowym aresztowaniu. Sprawa Ziętary była dwa razy umarzana przez poznańską prokuraturę. Według Kaźmierczaka - historia tego śledztwa to pasmo kompromitacji. Postępowanie wszczęto dopiero rok po zniknięciu dziennikarza i początkowo skupiono się na zupełnie nieprawdopodobnych hipotezach, takich, jak potajemna ucieczka zagranicę. "Gdyby nie upór rodziny i przyjaciół prawdopodobnie śledztwa w ogóle by nie było" - mówił Kaźmierczak.

Jarosław Ziętara zaginął we wrześniu 1992 roku w drodze do pracy. Do dziś nie odnaleziono jego ciała.