Nic nie wskazuje, by Polska miała wydać Stanom Zjednoczonym Romana Polańskiego. Amerykański Departament Stanu wysłał do Warszawy prośbę o tymczasowe aresztowanie reżysera, ale on sam dobrowolnie stawił się na przesłuchanie w prokuraturze. Śledczy nie aresztowali Polańskiego i uznali, że może on swobodnie poruszać się po Polsce.

Roman Polański przyjechał do Warszawy na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich. Gdy Amerykanie wypatrzyli go wśród gości, wysłali do Warszawy pismo z prośbą o tymczasowy areszt dla reżysera. Ten jednak osobiście stawił się przed polskimi śledczymi. „Złożył wyjaśnienia przed krakowskimi prokuratorami i zobowiązał się do stawiennictwa na każde wezwanie prokuratury lub sądu” - mówi rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk.

Prokurator nie nałożył aresztu na reżysera, co jak mówi adwokat Polańskiego mecenas Jan Olszewski, ostatecznie zamyka sprawę. „Pan Roman Polański od dnia dzisiejszego swobodnie może się przemieszczać. Wcześniej również mógł się przemieszczać, ale jego status w tym zakresie został definitywnie uregulowany” - dodaje mecenas Olszewski.

Prawnicy podkreślają, że Polska i tak nie mogłaby wydać Polańskiego, bo w Polsce czyn za który jest sądzony, przedawniłby się. Cztery lata temu ekspertyzę w tej sprawie wydała Prokuratura Generalna.

Roman Polański jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości za wydarzenia z 1978 roku. Wtedy to w Los Angeles miał wykorzystać seksualnie 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. Reżyser przyznał się przed amerykańskim sądem do winy, ale przed ogłoszeniem wyroku uciekł ze Stanów Zjednoczonych.

Pięć lat temu Roman Polański trafił do aresztu domowego podczas pobytu w Szwajcarii. Tamtejsze ministerstwo sprawiedliwości po kilku miesiącach odmówiło jednak ekstradycji reżysera.