Mocne słowa Petra Poroszenki w amerykańskim Kongresie. W przemówieniu wielokrotnie przerywanym owacjami na stojąco ukraiński prezydent ostrzegał przed globalnym zagrożeniem ze strony Rosji.

Petro Poroszenko mówił między innymi, że działania we wschodniej Ukrainie to problem nie tylko jego kraju. "To także wojna Europy i Ameryki. To wojna o wolny świat" - zaznaczył. Jak mówił, agresja na Ukrainie to zagrożenie dla globalnego bezpieczeństwa.

"Wojna hybrydowa, wojna zastępcza, terroryzm, ruchy ekstremistów, łamanie krajowych i międzynarodowych porozumień, podważanie tożsamości narodowych państw - wszystko to są zagrożenia dla Europy. Jeśli nie powstrzymamy ich teraz, rozszerzą się na cały glob" - ocenił ukraiński prezydent.

Poroszenko wzywał Amerykanów o przyznanie Ukrainie gwarancji bezpieczeństwa. Apelował także o pomoc finansową i dozbrojenie ukraińskiej armii. Jak mówił, pomoc inna niż broń to w tej trudnej sytuacji za mało. "Koce czy noktowizory też są ważne, ale nie wygramy wojny z ich pomocą." - mówił prezydent Ukrainy. Jak stwierdził, najważniejszym celem jego kraju nie jest wygranie wojny, ale - jak się wyraził - utrzymanie pokoju.

Poroszenko apelował o kolejne sankcje i zdecydowane działania wobec Rosji. Jego zdaniem, niepowstrzymywanie Moskwy może skończyć się tragicznie dla świata. "Czy jesteśmy u progu nowej zimnej wojny? Czy grozi nam straszna, niewyobrażalna dotąd wojna na kontynencie europejskim? Czy to co dotąd było nie do pomyślenia staje się rzeczywistością? Niestety, dziś na wszystkie te pytania należy odpowiedzieć "tak" - stwierdził ukraiński przywódca.

Prezydent Poroszenko pytał też retorycznie "Kto następny?", nawiązując do tego, że Rosja używa pretekstu obrony swojej społeczności do "wzniecania ognia wojny". Poza Ukrainą osoby rosyjskojęzyczne są również w Mołdawii, Gruzji, Kazachstanie, państwach bałtyckich, Polsce, nawet w Niemczech. Bułgaria, Mołdawia, Gruzja, Ukraina - kto następny?" - zastanawiał się Petro Poroszenko.