Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk nie wyklucza wprowadzenia stanu wojennego. Jego zdaniem, decyzja taka może zapaść jeśli bojówkarze będą naruszać obowiązujące od piątku zawieszenie broni.

Premier podkreślił, że jeżeli istnieje plan pokojowy, który jest popierany przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone, a wykonywany przez Ukrainę i Rosję, wtedy nie ma potrzeby wprowadzania stanu wojennego. Jeżeli jednak zawieszenie broni ponownie zakończy się naruszaniem go przez separataytó, będzie trzeba rozważyć możliwość ogłoszenia takiego stanu. Premier podkreślił, że taki krok ma plusy i minusy. Główny plus, to fakt, że cały kraj przestawia się na reżim wojskowy, czyli wszystkie sfery są podporządkowane prowadzonym działaniom wojskowym. Minus, według Arsenija Jaceniuka jest taki, że Zachód zarzuci Kijowowi, że zamknie sobie drogę do rozmów pokojowych, do wyjścia z sytuacji pokojowymi metodami.

W ubiegłym tygodniu deputowani Rady Najwyższej ogłosili, że zbierają podpisy pod apelem do prezydenta o wprowadzenie stanu wojennego. Petro Poroszenko nie jest zwolennikiem takiego kroku, przede wszystkim ze względu na ograniczenia we współpracy wojskowej z krajem, który oficjalnie jest w stanie wojny. Władze wciąż dają do zrozumienia, że liczą na dostawy broni z Zachodu, choć na razie - wbrew twierdzeniom rządzących - żadne państwo takiej chęci nie wyraziło.

Według ukraińskich władz, ogłoszone w piątek zawieszenie broni jest generalnie przestrzegane, jednak dochodzi do pojedynczych incydentów. Za prowokacje mają odpowiadać wyłącznie separatyści.