Wymiana Mateusza Szczurka jako szefa resortu finansów w związku z rekonstrukcją rządu nie miałaby sensu
O tym, że Mateusz Szczurek miałby oddać ministerialną tekę, napisała wczorajsza „Gazeta Wyborcza”. Wśród potencjalnych następców wymieniła Jana Krzysztofa Bieleckiego, szefa Rady Gospodarczej przy Premierze.
Eksperci od finansów publicznych pracujący wcześniej w Ministerstwie Finansów pytają: co taka zmiana miałaby dać i jak ją uzasadnić? Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC i były wiceminister finansów w rządzie PO–PSL, mówi, że trudno coś zarzucić obecnemu szefowi MF.
– Co prawda zapowiadał zmiany w systemie podatkowym, które mają ułatwić np. działanie przedsiębiorcom i do tej pory tych zapowiedzi nie zrealizował, ale może miał zbyt mało czasu, bo materia jest bardzo skomplikowana. Oprócz tego trudno oczekiwać od ministra jakichś planów reform wydatków, skoro premier Tusk zapowiedział nowe kosztowne reguły w emeryturach i ulgi na dzieci – mówi.
Sceptycznie o ewentualnych roszadach w MF wypowiada się Mirosław Gronicki, były minister finansów. Jego zdaniem polityk na stanowisku szefa resortu finansów to nie najlepszy wybór w czasie, gdy nie wiadomo, jak polska gospodarka poradzi sobie ze skutkami kryzysu na Ukrainie.
– W takich warunkach potrzebny nam jest minister techniczny, zwłaszcza że przed nami dodatkowo jeszcze rok wyborczy. Mateusz Szczurek sprawdza się na tym stanowisku – mówi Gronicki.
Ostrożnie na temat zmian wypowiadają się też ci, którzy dziś obracają się w rządowych kręgach. Osoba dobrze znająca realia w Ministerstwie Finansów mówi, że teoretycznie Szczurka mógłby zastąpić ktoś, kto z nadania Platformy jest już w MF – np. wiceminister Janusz Cichoń, główny rzecznik dyscypliny finansów publicznych.
– Ale trudno wskazać kogoś, kogo PO mogłaby zaproponować na stanowisko szefa MF z grona swoich polityków. A jeśli miałby to być technokrata, to powstaje pytanie, po co zastępować jednego drugim – dodaje nasz rozmówca.
– Mateusz Szczurek spełnia rolę, do jakiej został powołany. Platforma nie potrzebuje ministra z nowymi pomysłami w roku wyborczym – twierdzi z kolei jeden z członków Rady Gospodarczej przy Premierze.
Z drugiej strony zmiany na stanowisku szefa MF nie można do końca wykluczyć. – O tym, czy minister finansów będzie zmieniony, czy nie, zdecyduje kalkulacja polityczna, a nie ocena jego działalności – kwituje osoba z politycznego zaplecza rządu.
Polski komisarz musi być kobietą
Na placu boju o stanowisko polskiego komisarza została tylko Elżbieta Bieńkowska. Po nominacji dla premiera Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej w Brukseli oczekiwano, że Polska dostosuje się do reguł gry i nominuje kobietę na komisarza. Kraje członkowskie są pod presją Jeana-Claude’a Junckera, a ten boi się Parlamentu Europejskiego, który żąda parytetów.
Martin Schulz oświadczył, że jeśli w nowym składzie KE nie znajdzie się co najmniej 9 kobiet (optymalnie więcej niż 11), to PE odrzuci ekipę Jeana-Claude’a Junckera w całości. O tym, że Schulz nie żartuje, może świadczyć ubiegłoroczny spór z Komisją i krajami członkowskim w sprawie wieloletniego budżetu unijnego. Schulz nie wahał się używać weta. Z tego, co do tej pory oficjalnie zgłosiły państwa unijne, wynika, że w KE znalazłoby się zaledwie sześć pań.