Jak mówi Marek Matusiak, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, na wyniku wyborów zaważył brak alternatywy dla tureckiego społeczeństwa. "Premier Erdoğan faktycznie był kandydatem bezkonkurencyjnym" - powiedział ekspert Informacyjnej Agencji Radiowej. Jak uważa - oznacza to umacnianie osobistej władzy dotychczasowego premiera, który po raz kolejny wychodzi zwycięsko z dziewiątych już wyborów. Turecka konstytucja nie daje prezydentowi zbyt szerokich uprawnień, ale popularność i autorytet Erdoğana prawdopodobnie zagwarantują mu kolosalną rolę na scenie politycznej. Należy się też spodziewać, że nowy prezydent będzie próbował doprowadzić do zmian w konstytucji, które rozszerzałyby jego kompetencje.
Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich zwraca też uwagę na paradoks sytuacji w Turcji. Erdogan ma duże poparcie i autorytet, dzięki którym radził sobie dotąd z wieloma problemami. Liczne problemy Turcji w ostatnim czasie wynikały jednak ze sposobu sprawowania przez niego władzy, przez który oskarżano go o tendencje autorytarne. Matusiak zwraca uwagę, że Erdoğan zdobył 52% głosów, a jego konkurent zdobył niemal 40%, chociaż był osobą anonimową i nierozpoznawalną, i właściwie nie prowadził kampanii wyborczej. "Można uznać, że 40% tureckiego elektoratu oddało głos przeciwko Erdoğanowi. To pokazuje jak głęboka jest polaryzacja tego społeczeństwa" - podsumowuje ekspert.
Marek Matusiak uważa, że w przyszłości Turcja może stać się krajem jeszcze bardziej nieprzewidywalnym. Wygranie przez Erdogana dziewiątych już wyborów utwierdzi go prawdopodobnie w przekonaniu że może przeforsować niemal każdą swoją decyzję, co może zaważyć na przyszłych relacjach Ankary z Brukselą.