KNP ma w Sejmie dwóch reprezentantów. Po Przemysławie Wiplerze w szeregi partii wstąpił Jarosław Jagiełło, który - podobnie jak Wipler - był członkiem PiS. Na tym tle powstał spór wewnątrz partii. Działacze boją się napływu polityków innych formacji - pisze "Rzeczpospolita".

Jak pisze "Rzeczpospolita" kilka dni temu zarząd ugrupowania ustalił, że szefowie lokalnych struktur mają nie przyjmować deklaracji członkowskich od dotychczasowych posłów i członków władz centralnych innych partii.

– Po naszym sukcesie obawiamy się, że jeżeli obecni posłowie zapiszą się do naszej partii, nawet z dobrej woli, to będą podejrzenia, że robią to koniunkturalnie – tłumaczy "Rzeczpospolitej" europoseł Stanisław Żółtek, który otwarcie sprzeciwił się przyjęciu Jagiełły.

Bo krytyka tej decyzji nie jest w Nowej Prawicy łatwa. Deklarację od byłego posła PiS przyjął bowiem sam prezes ugrupowania Janusz Korwin-Mikke. Przyjął, ale jej nie podpisał, co chcą wykorzystać przeciwnicy takiego ruchu.

Korwin-Mikke oznajmia, że poseł wciąż członkiem partii nie jest. – Według mojej interpretacji statutu każdy, kto podpisze deklarację, że popiera program, jest kandydatem na członka – wskazuje. Dodaje, że dopiero po pół roku tzw. okresu kandydackiego struktury w Łodzi podejmą decyzję w sprawie ewentualnego przyjęcia Jagiełły do partii.