Samolot algierskich linii lotniczych ze 116 osobami na pokładzie rozbił się - podaje algierski nadzór lotniczy. Na liście pasażerów było 50 Francuzów, 25 obywateli Burkina Faso, 5 Kanadyjczyków, 4 Niemców, 1 Luksemburczyk i 1 Szwajcar.

Lecąca z Burkina Faso do Algierii maszyna należała do hiszpańskich linii lotniczych Swift Air i była obsługiwana przez hiszpańską załogę: pilotów i stewardessy. Stracono z nią kontakt 50 minut po starcie. W Madrycie powstał sztab kryzysowy. Kieruje nim Ministerstwo Przemysłu a współpracuje MSZ oraz Zrzeszenie Nawigacji Lotniczej i Lotnictwa Cywilnego.
Kierująca sztabem Ana Pastor, minister przemysłu, jest w stałym kontakcie z Burkina Faso, Mali i Algierią - krajami, nad którymi miał lecieć samolot. Szef hiszpańskiej dyplomacji, Jose Manuel Garcia Margallo, dwukrotnie rozmawiał w sprawie katastrofy z ministrem spraw zagranicznych Algierii, Ramatane Lamama.

Podobno wkrótce po starcie pilot poprosił o zmianę kursu, a po raz ostatni miano z nim kontakt w okolicach miasta Gao, w południowo wschodnim Mali. Istnieją podejrzenia, że zmieniając kurs samolot wleciał nad terytorium Nigru i tam doszło do katastrofy. Meteorolodzy przypominają, że lipiec jest nad Saharą okresem burz piaskowych oraz niebezpiecznych tak zwanych burz elektrycznych, podczas których nie pada deszcz, ale często uderzają pioruny.