Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz przekonywał na antenie TVP Info, że nie widzi powodu dla którego miałby sam podać się do dymisji po ujawnieniu przez tygodnik "Wprost", że czołowi politycy - w tym m.in. szef MSW - byli nielegalnie podsłuchiwani. - To premier może decydować o mojej dymisji. Jeśli się podjąłem takich obowiązków, to nie po to, żeby się odwrócić w pewnym momencie na pięcie - tłumaczył Sienkiewicz.

Minister poinformował w TVP Info, że nad wyjaśnieniem kto odpowiada za nielegalne podsłuchiwanie polityków pracują obecnie dwa zespoły - jeden zajmuje się sprawami kontrwywiadowczymi, a drugi wątkiem węglowym afery.

Sienkiewicz podkreślił jednocześnie, że nie widzi problemu w tym, iż sprawuje nadzór nad śledztwem w sprawie, która dotyczy m.in. jego ("Wprost" ujawnił treść rozmowy Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką). - Skoro jestem poszkodowany i nie mogę prowadzić śledztwa, to dochodzimy do absurdu. Jeśli ministrowi ktoś ukradnie samochód czy rower, to ma przestać nadzorować policję? Nie ma to żadnego umocowania w prawie; jest taką czystą demagogią opozycyjną - przekonywał.