Nie słabnie napięcie na linii Rzym-Berlin. Środowe przemówienie premiera Matteo Renziego, wygłoszone w Strasburgu podczas inauguracji włoskiej prezydencji w Unii, skrytykował prezes Bundesbanku Jens Weidmann, a wcześniej - szef frakcji ludowej w Europarlamencie Manfred Weber.

Szef włoskiego rządu domagał się większej elastyczności w zakresie dyscypliny finansowej tłumacząc, że zbyt sztywne reguły hamują wzrost gospodarczy i nie przyczyniają się do pokonania bezrobocia. Prezes narodowego banku niemieckiego wyraził opinię, że wzrost zadłużenia nie jest gwarancją rozwoju i istnieją obawy, że zostanie wykorzystany nie do sfinansowania reform, lecz do pokrycia nowych wydatków. Europa nie należy do niemieckich bankierów, lecz do obywateli - oświadczył Matteo Renzi.

Na tym jednak nie koniec: w kołach rządowych mówi się, że 15 lipca, przed głosowaniem w sprawie nowego przewodniczącego Komisji Europejskiej, sam Jean-Claude Juncker musi publicznie opowiedzieć się, za którą jest linią, co woli: elastyczność czy rygor. Jeśli wybierze ten drugi, Włosi odmówią mu swoich głosów i postarają się, by podobnie postąpili wszyscy obecni w Europarlamencie socjaliści.