Tylko co piąta kobieta planuje urodzenie dziecka
W grupie 8,6 mln kobiet w wieku 16–49 lat zaledwie 1,7 mln (czyli 20,3 proc.) planowało w 2011 r. urodzenie pierwszego lub kolejnego dziecka – wynika z GUS-owskiego spisu powszechnego ludności. To zdecydowanie mniej niż w 2002 r., gdy takie plany miało 32 proc. kobiet. Zdaniem ekspertów przybyło osób, które nie czerpią satysfakcji i radości z posiadania potomstwa.
To również efekt miejskiego wychowania, które przez lata transformacji ustrojowej promowało model rodziny 2 plus 1. Dlatego więc, jak zauważa dr Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego, jedynak w rodzinie stał się normą, choć kiedyś był patologią.
Także dlatego, jak wynika z danych GUS, zaledwie co dziesiąta kobieta, która urodziła dziecko, planuje dalszą prokreację. Jednak do tego kulturowego modelu dochodzą jeszcze inne kwestie, głównie socjalne: utrzymujące się wysokie bezrobocie, rozbudzone aspiracje materialne i obawa o utrzymanie dziecka na odpowiednim poziomie.
Kolejną przeszkodą jest obawa kobiet o sprawny powrót na rynek pracy. W ich odczuciu macierzyństwo utrudnia ponowne podjęcie zatrudnienia. I ten powszechny pogląd znajduje potwierdzenie w statystyce. Dużo jest bowiem kobiet, które nie mogą znaleźć płatnego zajęcia po urodzeniu dziecka. Na przykład w maju tego roku w rejestrach bezrobotnych było ponad 231 tys. kobiet, które po urodzeniu dziecka zarejestrowały się jako bezrobotne.
– Sprawę komplikują też śmieciówki i umowy na czas określony – podkreśla dr Szukalski. Dodaje, że nie dają one poczucia stabilności, co przekłada się na strategiczne decyzje życiowe, do których zalicza się decyzja o posiadaniu potomstwa. – Wydatki związane z dziećmi ponosi się nie przez miesiąc czy kilka miesięcy, ale przez przynajmniej dwadzieścia lat – mówi dr Szukalski. Jego zdaniem zmiana trendu, który ujawnił spis powszechny, będzie możliwa w warunkach poprawy sytuacji na rynku pracy. Co jest nawet ważniejsze niż polityka rodzinna – uważa Szukalski.
Ze spisu płynie również inny ważny wniosek. Okazuje się, że jest bardzo duża grupa Polek niezdecydowanych. To aż 27,2 proc. (ponad 2,3 mln) kobiet, które jeszcze nie podjęły decyzji, czy będą miały dzieci.
Według dr Agaty Zygmunt z Uniwersytetu Śląskiego duża grupa niezdecydowanych kobiet mogłaby zostać przekonana przez państwo. Jej zdaniem priorytetem powinny być ulgi podatkowe dla rodzin z dziećmi i budowa łatwego dostępu do żłobków i przedszkoli. Młodzi decydują się chętniej na posiadanie dzieci także wtedy, gdy stać ich na własny dach nad głową.
Według dostępnych danych wskaźnik dzietności kobiet może w przyszłości utrzymać się na obecnym poziomie 1,3 albo jeszcze niższym. Również obecnie jest on bardzo niekorzystny – oznacza, że na 100 kobiet w wieku rozrodczym przypada tylko 130 urodzonych dzieci. Stabilny rozwój demograficzny zapewnia dopiero wskaźnik dzietności wynoszący co najmniej 2,1–2,15. Uzyskuje się go, gdy na 100 kobiet przypada 210–215 urodzonych dzieci.