- Niech pan Nałęcz powie do swojej żony „Bronek był dziś upierdliwy”, a potem to wyjąć i pokazać, żeby się tłumaczył, jak on traktuje prezydenta – powiedział Roman Giertych w Radiu ZET. – Za chwilę każdego z nas to spotka. Każdy prowadzi prywatne rozmowy i nie chce, żeby były ujawniane jego szefowi w pracy, opinii publicznej lub panu Latkowskiemu – dodał pełnomocnik Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego.

Giertych w rozmowie z Moniką Olejnik nie zgodził się na porównanie afery podsłuchowej do poprzednich nagrań politycznych. – Beger nagrała Lipińskiego, Michnik nagrał Rywina. To co innego, kiedy ktoś bierze na siebie odpowiedzialność, a co innego, kiedy ktoś wstawia urządzenie, żeby nagrać panią w łazience – mówił Giertych.

Obrońca Radosława Sikorskiego przekonywał też, że nie ma powodu, aby minister Sikorski oddał 1300 złotych, które wydał na obiad z Jackiem Rostowskim. – Jeżeli spotyka się minister z posłem komisji spraw zagranicznych, to dlaczego ma oddawać pieniądze? Zawsze, kiedy spotyka się dwóch polityków, którzy są przyjaciółmi, to część jest prywatna, część służbowa. Nie róbmy z Polski takiego bieda-kraju – stwierdził Giertych.

Dodał, że ma pretensje do Donalda Tuska, że „z polskiego rządu robi bieda-rząd”. – Obniża pensje, nie kupuje nowych samolotów. Poddaje się w ten sposób terrorowi tabloidów. Ja się temu sprzeciwiam. Uważam, że posłowie powinni pracować za darmo, ale rząd powinien dobrze zarabiać i nie mieć takich problemów, że się będziemy epatować rachunkiem z restauracji – mówił Giertych.