Jeśli obwodowa komisja wyborcza wyszła z lokalu bez wywieszenia protokołu to znaczy, że naruszyła kodeks - uważa Państwowa Komisja Wyborcza. Informację o takim wydarzeniu przekazali dziś dziennikarzom posłowie PiS sugerując, że już wiedzą co stało się z 12 tysiącami nieważnych głosów.

Przewodniczący PKW Stefan Jaworski wyjaśnił, że jeśli te doniesienia okażą się prawdą to całą procedurę będzie można uruchomić po złożeniu protestu wyborczego. Za kolei sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki zapewnił, że PKW postara się wyjaśnić jak doszło do tego, że obwodowa komisja wyborcza nr 103 w Warszawie nie wywiesiła protokołu. Sprawa zostanie wyjaśniona dopiero po otrzymaniu oryginału dowodów, które przedstawił PiS.

Sąd Najwyższy po zasięgnięciu opinii PKW zdecyduje, czy wybory można uznać za ważne. Najpierw Sąd Najwyższy rozpatrzy ewentualne protesty wyborcze i zdecyduje, czy miały one istotny wpływ na wynik wyborów.

Politycy PiS podczas konferencji prasowej w sejmie zaprezentowali film, na którym widać jak członkowie jednej z obwodowych komisji wyborczej na warszawskim Mokotowie opuszczają lokal wyborczy z workami zawierającymi karty do głosowania. Politycy PiS zwrócili uwagę, że członkowie komisji nie wywiesili wcześniej na drzwiach protokołu z wynikami głosowania. Jak podkreślali, taki obowiązek wynika z przepisów kodeksu wyborczego. PiS domaga się powtórnego przeliczenia głosów w niektórych komisjach wyborczych oraz domaga się od PKW informacji ile komisji działało w nieprawidłowy sposób.

Szefowa PiS-owskiego zespołu monitorującego wybory, Anna Sikora uważa, że przepisy dotyczące głosowania i liczenia są napisane tak niejednoznacznie, że członkowie komisji gubią się w nich. Do tego dochodzą pisma z instrukcjami wydawane przed wyborami przez PKW.

PiS chce ponownego liczenia głosów. "Tajemniczy system i tajemniczy informatyk" / PAP / Tomasz Gzell