Członkostwo w Unii ujęło nam wiary w wartości ogólnoludzkie.
Uważamy że Unia szkodzi... a mimo to jesteśmy zadowoleni / Dziennik Gazeta Prawna
Choć Polacy są jednym z narodów najbardziej przychylnych Unii Europejskiej i najlepiej ją oceniających, to niezadowolonych z jej wpływu na nasz kraj przybywa. Nie chodzi jednak o sceptycznych wobec rozwoju gospodarki czy polityki. Z roku na rok rośnie liczba osób, które uważają, że integracja ze Wspólnotą negatywnie wpłynęła na takie wartości, jak życzliwość ludzi wobec siebie, tolerancję dla innych czy swobodę obyczajów.
– Po przystąpieniu do Unii Europejskiej staliśmy się bardzo skupieni na pracy zawodowej, spędzamy w niej coraz więcej czasu. Daliśmy się wpędzić w wyścig szczurów, a to nie mogło pozostać obojętne dla stosunków międzyludzkich – przyjaźni, roli rodziny czy właśnie życzliwości – ocenia Mirosława Grabowska, socjolog i dyrektor CBOS. O tym, że życzliwość ludzi wobec siebie zmniejszyła się wraz z integracją, przekonanych jest dziś trzy i pół razy więcej osób niż jeszcze dziewięć lat temu.
Trzy razy więcej Polaków uważa, że obecność naszego kraju we Wspólnocie negatywnie wpłynęła na naszą tolerancję. Cztery razy więcej niż w 2009 r. jest zdania, że integracja zmniejszyła swobodę obyczajów, wprowadzając zamiast niej poprawność polityczną.
Jeśli spojrzeć na zmiany, które w ostatnim czasie zaszły w życiu publicznym, te dwie opinie wydają się absurdem – o ile jeszcze w 2007 r. Lech Kaczyński jako urzędujący prezydent Warszawy zabronił organizacji Parady Równości, dziś to wydarzenie na stałe wpisało się w krajobraz miasta. Podobnie jak inne – Marsz Wolnych Konopi czy Marsz Niepodległości. Zmiany zaszły także w Sejmie – po raz pierwszy znalazł się tam zdeklarowany homoseksualista Robert Biedroń, a także transseksualistka Anna Grodzka. To jeden z pierwszych takich przypadków na świecie.
Mirosława Grabowska proponuje jednak, by spojrzeć na sprawę z drugiej strony. – Tolerancja często wymuszana jest przez poprawność polityczną. Być może część badanych czuje, że kiedyś można było powiedzieć więcej i jest skrępowana tymi zasadami – diagnozuje. Dodaje, że pytanie o tolerancję, które zadawał CBOS, dotyczy także emigrantów, z którymi Polacy po prostu się nie stykają. – O tolerancji wobec nich możemy wypowiadać się jedynie deklaratywnie, brakuje nam doświadczeń.
Jak wynika z danych CBOS, ponad czterokrotnie przybyło tych, którzy są przekonani, że Unia negatywnie wpłynęła na naszą oszczędność i gospodarność. Tutaj wyjaśnienie jest według Grabowskiej proste – wystarczy spojrzeć na inną stronę raportu. Tę, w której pokazane jest zadowolenie z sytuacji gospodarczej. O ile w 1988 r. tylko 20 proc. Polaków oceniało sytuację materialną swojej rodziny jako dobrą, w 2014 odczuwa ją tak już 40 proc. badanych. Ale zamiast hołdować cnocie oszczędności, chcą coraz więcej konsumować, zapatrzeni na bogatsze społeczeństwa. Bo oszczędność kojarzy się im z biedą.
Liczba Polaków rozczarowanych unijnymi wartościami rośnie znacznie szybciej niż przekonanych o tym, że bytność we Wspólnocie pozytywnie wpłynęła na ich krzewienie. Jeśli jednak spojrzeć w statystyki europejskie, okaże się, że Polacy nie są w tej ocenie odosobnieni. Na jesieni 2013 r. tylko 10 proc. mieszkańców kontynentu uważało, że tolerancja to jedna z wartości, która najlepiej reprezentuje Unię Europejską. O szacunku do innych kultur myślało w ten sposób 16 proc. badanych, o równości – 11 proc. Według danych niemieckiego serwisu Statista wartością, z którą mieszkańcy wspólnoty najmocniej identyfikują Unię Europejską, jest demokracja (uważa tak 40 proc. badanych).
W całej Unii rośnie niezadowolenie z integracji. Amerykański ośrodek badawczy PEW Research Center opublikował niedawno analizę zatytułowaną „Nowy chory człowiek Europy: Unia Europejska”. W Polsce przychylność dla Unii Europejskiej jest jedną z najwyższych w Europie, wskaźnik ten wynosi 68 proc., o 8 pkt proc. lepiej niż w Niemczech (w Grecji – ledwie 33 proc.). Francuski dziennik „Liberation” komentując analizę, napisał, że „Europa jest historią zawiedzionej miłości”. Zdaniem niemieckich komentatorów ocena, jaką Unii wystawiają jej mieszkańcy, nie spowoduje jednak rozpadu Wspólnoty. Bo nawet jeśli przestaliśmy pozytywnie oceniać związane z nią wartości, wciąż doceniamy na przykład sposób zarządzania kryzysem. Europejskie małżeństwo przetrwa. Choćby z rozsądku.