Orzekają w sprawie planowania zamachu na Sejm bez znajomość akt. Jak wynika z informacji przekazanych przez obrońców Brunona Kwietnia, ławnicy orzekający w procesie oskarżonego o przygotowywanie i planowanie zamachu na Sejm, nie czytali tajnych akt sprawy. Mimo to nie przeszkodziło to im przedłużyć w ostatnim czasie aresztu dla Brunona Kwietnia o pół roku.

„Sąd niejako ślepo kupił tezę oskarżenia na potrzeby przedłużenia oskarżenia. Chociażby jeżeli chodzi o duże prawdopodobieństwo popełniania przez oskarżonego zarzuconego mu czynu” - zauważa adwokat Tomasz Wróbel. O tym, że żaden z czterech orzekających w sprawie ławników nie przeczytał akt znajdujących się w tajnej kancelarii sądu świadczy brak ich podpisów na pierwszej stronie dokumentów. Taki podpis musi złożyć każdy przeglądający tajne akta. Złożyła go jedynie sędzia przewodnicząca sprawie.

W sprawie Brunona Kwietnia oprócz sędziego orzeka dwóch ławników, kolejnych dwóch tylko doradza. Brunon Kwiecień usłyszał 9 zarzutów. Oprócz planowania zamachu na Sejm, śledczy zarzucają mu między innymi nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych, czy nakłanianie innych osób do przeprowadzania zamachu. Jego działalność zdaniem prokuratorów miała charakter terrorystyczny. Grozi mu 15 lat więzienia.

Doktor chemii zdaniem prokuratury planował przetransportować wojskową ciężarówką kilka ton materiałów wybuchowych przed budynek parlamentu i wysadzić. Jego celem mieli być prezydent, premier, ministrowie, posłowie i senatorowie.