Dziennikarz "Gazety Wyborczej", zatrzymany przez FSB na Krymie został uwolniony. Trafił na komisariat, gdzie był przesłuchiwany przez kilka godzin.

O sytuacji Wacława Radziwinowicza poinformował IAR jego kolega z redakcji Roman Imielski, dodając, że Radziwinowicz był dobrze traktowany. Powiedział też, że pretekstem do zatrzymania Polaka miała być chęć potwierdzenia jego tożsamości. Imielski podkreślił przy tym, że Wacław Radziwinowicz przebywa w Rosji od wielu lat i ma wszystkie wymagane do pracy dokumenty.

Do zatrzymania doszło w restauracji, w której Wacław Radziwinowicz siedział ze znajomymi. Dziennikarzowi udało się zadzwonić do redakcji, po czym kontakt się urwał. Radziwinowicz w ostatnich dniach robił materiały o Tatarach Krymskich, którzy przygotowują się do obchodzenia 70. rocznicy deportacji z Krymu.